31 maja 2017

Błędy, które lubią blogerów


Jestem (prawie) polonistą i nie poprawiam ludziom błędów. Szczególnie na blogach.

Bo się zwyczajnie boję.

Jak zauważałam, nurt jest taki, żeby błędów w artykułach nie wytykać w komentarzach, bo to niegrzeczne i obraża twórcę. Polemizuję z tym – wypisywanie w komentarzu TYLKO błędów jest chamskie, ale napisanie czegoś fajnego i konkretnego, a potem zwrócenie uwagi na drobne błędy jest moim zdaniem uprzejme. Przecież nie chcemy, jako blogerzy, żeby każdy z odwiedzających nas czytelników widział nasz głupi błąd (często zrobiony przez nieuwagę czy zmęczenie). To jakby chodzić cały dzień z przyczepioną do pleców karteczką "jestem osłem", bo ludzie uważali za nieuprzejme zdjęcie nam jej.
Ale nie zamierzam wprowadzać swojej polityki "błędowej"w życie, bo nie lubię być banowana na fajnych blogach tylko dlatego, że właściciel ma własne zdanie. A blogerzy mają pełną dowolność banowania i… po co ryzykować. 

Dlatego powstał ten wpis – ku przestrodze i przypomnieniu, bez wskazywania nazwisk, bez podawania przykładów. Bo może ktoś nie wiem. Bo ja sama często nie wiem. Bo wymagam od swoich znajomych, żeby wytykali mi wszystkie moje błędy – im szybciej się nauczę, tym lepiej dla mnie. 

A nie muszę chyba zwracać uwagi na to, że jeżeli chce się pisać na poważnie, trzeba w którymś momencie sięgnąć po słownik ortograficzny, i tłumaczenia “Ale ja mam taki styl/ Jestem autentyczna” włożcie sobie między choroby wieku dziecięcego. 



1) Coś, co razi mnie od razu na dzień dobry, czyli...

Nagłówki Pisane Jak w Języku Angielskim, Nie Wiem Czy z Niewiedzy Czy Dla Szpanu

Naprawdę, z ręką na sercu, tak się nie pisze. Czy czytaliście “Ogien i Mieczem” czy “Ogniem i mieczem”? Widzimy wokół siebie mnóstwo tytułów anglojęzycznych, stąd często nawet nie wiemy, jak to jest u nas. 
Muszę przyznać, że najpraktyczniejsze jest pisanie całego tytułu wersalikami...

2) A jak przy nagłówkach…

Piękna kropka na końcu tytułu.

To jest dopiero kropka nienawiści. Dla zasad pisowni polskiej. Najzabawniejsze jest to, że sama odkryłam to dopiero niedawno i nerwowo zmieniałam wszystkie tytuły na blogu. 

3) Elementy wpływające na wygląd bloga czyli…

Czarne tło oddające moją mhroczną duszę

To już kategoria czysto estetyczna, i teoretycznie estetykę każdy ma własną, ale z jakiegoś powodu są normy obowiązujące przy drukowaniu książek i cały świat jest z nich zadowolony, czemu na blogach miałoby być inaczej?
Uwierzcie mi, białe litery na czarnym tle czyta się fatalnie. Gdy widzę takie coś albo sięgam od razu po lupę i rozszyfrowuję to po pikselach, albo szybko zwiewam z danego bloga. Męczenie wzroku i wkurzanie czytelników. Wiem, że to taki Twój styl i Twoja mhroczna dusza, ale czas wyjśc z estetyki w stylu pamiętniczka emo. Dla dobra ludzkości. 


Kwestia sporna – fonty

Kwestia ta sporna jest nawet w książkach. Według starych zasad wszystko powinno być wydawane czcionką szeryfową (czyli w stylu Times New Roman), daną nam przez drogich Rzymian (wprawdzie przypadkiem, ale co tam). Są na to badania, jest potwierdzone że taką lepiej się czyta, oko ludzkie łatwiej chwyta kształt. Ale. Sama piszę bloga fontem bezszeryfowym (Verdana, Arial), gdyż np. przy takich fontach litery wydają się większe. Poza tym szeryfowe są takie “poważniejsze”, co nie pasuje mi do luźnej tematyki bloga. Ale bardzo ważne – ja nie piszę za dużo. Jeżeli masz długie teksty czcionka szeryfowa jest konieczna i zalecana. I w miarę spora, bo czasami czytanie blogów to prawdziwe “wytęż wzrok”.
W książkach jest tak, że w Stanach drukuje się czasami bezszeryfowo, w Europie to raczej nie przechodzi, chyba że w encyklopediach czy słownikach, których nie czyta się “ciągiem”. 

Kolorki

Książki nigdy nie są białe. Przynajmniej nie powinny. Niewskazany jest duży kontast między lietrami a tłem, bo to męczy wzrok.
Ale czytając na laptopie czy innym wymyśle współczesnej technologii i tak męczysz wzrok przez świecenie się ekranu oraz możesz dopasowywać jego jasność. Dlatego nie uważam, żeby konieczne było kremowe tło na blogu, może być białe. Sama mam miałe, plus szare litery – nie czarne, żeby jednak nie było aż TAK kontrastowo. Polecam pojaśnić nieco litery albo przyciemnić tło, a na pewno nie szaleć w tej kwestii z kolorami. Im prościej, tym lepiej, wyżyjcie się artystycznie na nagłówku. 

Gotyckie pisanki

Pisanki to fonty udające eleganckie, udziwnione pismo ręczne, gotyk to ten krój, którym drukowano kiedyś niemieckie gazety i książki (dla uściślenia, są różne rodzaje gotyku, mniej lub bardziej czytelne). I pisanki, o gotyk, i wszelkie nietypowe kroje dostępne w internecie (jak np. ten w nagłówku mojego bloga) są absolutnie nieodpowiednie dla tekstów. Nagłówki – proszę cię bardzo, ale nie tekst! A jak jeszcze ktoś wybierze na upartego taki font, który nie ma polskich znaków… O tempora, o mores! Przy każdej takiej decyzji jeden uzdolniony, młody humanista postanawia iść na biol-chem!
To zwyczajnie brzydkie i utrudniające czytanie, ok? Na szczęście z tego co widzę zdecydowana większość blogerów nie robi już tego światu.
Szczególnie wredny jest gotyk – nawet stosowany w nagłówkach może być nieczytelny, gdy ktoś nie ma kontaktu z tym pismem za często. 
Aha, Courier to też nie jest odpowiedni font. Zbyt ciężko się go czyta.

Justowanie

Dlaczego? Bo tak. Już średniowieczni kopiści jakoś nie mieli problemów z wyrównywaniem tekstu do obu marginesów, a wcale nie mieli do tego programów – jakim cudem Ci się to nie udaje? Tysiące dawno zmarłych drukarzy i kopistów trzyma za Ciebie kciuki!
(Gdy nie masz takiej opcji w edytorze tekstu to walcz przez html).

Myślniki

Gdy mój profesor od edytorskich narzeka na ludzkość, że stosuje półpauzy zamiast pauz, mam wielką nadzieję że biedaczek nie czyta blogów, bo chyba zszedłby na zawał widząc, ile osób stosuje zamiast pauz stosuje łącznik.
Ogólnie rzecz ujmując, łącznik to ten krótki (-), który w wordzie piszemy z klawiatury. Autokorekta powinna nam poprawiać na półpauzę (–) gdy zachowamy odstęp od wyrazu z obu stron (tak, wiele osób nie wie też, że odstęp musi być obustronny!) Pauza to coś zupełnie niezwykłego (—), nawet ja tego nie stosuję, zwyczajnie jest za dumna, za dostojna, znajdziecie ją w poezji albo starych książkach. 
Gdy autokorekta nie robi półpauz albo piszecie, tak jak ja teraz, w dokumencie Google na dysku, albo na bloggerze, zostaje Wam wklepywanie półpauzy przez znaki specjalne. Wyszukacie ją jako en-dash, a pauzę jako em-dash. Moja metoda – wstawiam jedną na początku tekstu, kopiuję i wklejam gdzie trzeba. 
Nawet na facebooku. Po prostu jest ładniej. 
Jak ktoś zna prostsze metody to dawać.

Wyrażanie emocji

Robić emotki czy nie? Tym się akurat nie zajmuję, jak chcecie, to indywidualne. Ale.

Trzykropki. Da sie zauważyć, że im młodszy autor, tym więcej tego wszędzie wciska. Czytając teksty w stylu: “Poszłam dzisiaj na piwo… Dużo się działo… Chyba muszę przemyśleć swoje życie… Ech, niezwykle to się plącze wszystko…” mam wrażenie że rozmawiam z kimś mocno naćpanym lub wolno kapującym, co kilka zdań zatrzymującym się, żeby zebrać myśli rozbiegające się jak dzikie króliki. Albo z egzaltowaną nastolatką wzdychającą ciężko co zdanie. Polecam jednak umiar w tych wzdychaniach, rozumiem, że życie jest ciężkie, ale czytanie takich tekstów tym bardziej.

Wykrzykniki. Wzięłam ostatnio do ręki poradnik Beaty Pawlikowskiej i odkryłam najbrzydszy styl pisania, jaki dane mi było spotkać. Po pierwsze – niezwykła miłość do trzykropków i wzdychania, po drugie – niespotykana miłość do wykrzykników.

“Czy moje życie jest fajne…? Tak! Moje życie jest fajne!! Chociaż muszę nad nim pracować…! Ale… To się opłaca! Ścieżka życia nie jest usłana różami… ale daje nam… niespotykane możliwości!”

Och, co za emocje, co za tempo, cóż za poetyckość! Piękno tego stylu bije na głowę nawet skarpetki do sandałów i dziewicze wąsy niektórych moich kolegów z liceum. 
Rozumiem, że ktoś może tak mówić, ale nie polecam takich rozwiązań w piśmie. Umiar jest raczej milej widziany. Bo niestety blogerzy czasami biorą przykład z pani Pawlikowskiej. 


Nie będę wspominać o poprawności ortograficznej i interpunkcyjnej, bo to jest coś czego uczymy się całe życie. Jestem pewna, że znani profesorowie przed oddaniem do druku nowej pracy przez kilka dni mają koszmary o tym, jak to znajdują w niej paskudny przecinek i śmieje się z nich cały uniwersytet. I zapewne czasami koszmary stają się rzeczywistością. Jak mawiają drukarze i redaktorzy, najgorsze literówki i potknięcia są zawsze na pierwszej stronie książki i nikt ich nie widzi. 

Polecić mogę po prostu uważność, czytanie tekstów po kilka razy i zaufanych znajomych do robienia korekty (pozdrawiam Basistę, który zawsze bezlitośnie wytyka mi błędy). Jeżeli macie wrażenie, że robicie potworne błędy, sprawdźcie zasady i nauczcie się ich na pamięć. Ja akurat piszę automatycznie, nie myśląc o interpunkcji, i przeważnie się sprawdza, ale to supermoc niektórych jednostek i pojęcia nie mam, od czego zależy. Nie liczcie na szczęście, liczcie na siebie. 

Podobnie ze składnią – nie ma magicznych zasad wyjaśniających całą składnie polską (dobra, pewnie są, ale umysł ich nie ogarnie). Blogerzy polegają raczej na intuicji, lekkim piórze, wyczuciu – bardzo zalecam więc czytanie tekstów po kilka razy, najlepiej na głos i z włączoną opcją “Czy to nie brzmi debilnie?”

Najgorsza jest opcja, gdy sama technologia robi nam pod górkę. Wszystkie cudzysłowy w tym tekście są nieprawidłowe. Jeszcze nie rozkminiłam, jak zmusić blogger do dostosowania się do polskich cudzysłowów. 


Na szczęście większość twórców podchodzi do swoich blogów poważnie i błędów widzę mało, z czasem coraz mniej. Ale blogerzy młodzi, mniej doświadczeni popełniają czasami takie rzeczy, że skóra cierpnie. Nie popieram “grammar nazi” i zasady, że z błędów się wyśmiewamy. Bądźmy oświeceni, o błędach uczmy, i w pokoju, spokoju i bez banowania subtelnie zwracajmy sobie uwagę na swoje potknięcie. 


I teraz to siedzenie nad korektą z myślą że ABSOLUTNIE nie mogę zrobić błędu w tekście o błędach.

pozdrawiam

Przypominam, że mam  facebooka

i bardzo zachęcam do polajkowania, cobyście byli na bieżąco! Czasami wrzucam też coś dodatkowo, muzykę, informacje o spektaklach… Same profity :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz