Piątek wieczór. Niby już wolne, chociaż artykuł zadany na
zajęcia na jutro siedzi uporczywie w pamięci razem z zapowiedziami doktora,
dotyczącymi tego co nam zrobi, jeżeli tego na jutro nie przeczytamy. Już, już,
jestem tylko studentem.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą poezja i leczo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą poezja i leczo. Pokaż wszystkie posty
8 kwietnia 2017
10 stycznia 2017
Czemu leczo odjeżdża, ręce złamawszy na pancerz? #2
Poważne leczo z nutką goryczy.
Cierpienie. Temat
na czasie i ponadczasowy. Nie mam pojęcia, co mogłabym o nim powiedzieć. W
końcu od tego mam moich poetów.
Skupiam się na
psychicznym aspekcie cierpienia. Moje doświadczenie w cierpieniu fizycznym
zamyka się na bolących zębach, przez co zwyczajnie nie jestem pewna, czy
rozumiem ideę i wszystkie uczucia z nią związane.
Zapraszam na
kolejny odcinek Lecza, czyli dziwnego cyklu o poezji, którego natchnieniem było
pewne leczo i zbyt dużo wolnego czasu w pracy.
14 sierpnia 2016
Kilka słów o poezji.
Serwus ziomki
Dzisiaj znowu popiszę sobie o poezji, chociaż nie w konwencji lecza (tak, Basisto, to się odmienia, chociaż można też nie), lecz raczej by wyjaśnić, jak leczo powstało i skąd się wzięło, wreszcie- jakie jest moje podejście do poezji i co ja widzę w tej krótkiej formie złożonej ze słów, czasami znaków interpunkcyjnych.
A widzę dużo.
6 sierpnia 2016
Czemu leczo odjeżdża, ręce złamawszy na pancerz?
Serwus, potworki
Najpierw było leczo.
Potem stałam w pracy i nagle pomyślałam sobie "Czemu leczo odjeżdża, ręce złamawszy na pancerz?"
Ta nagła, niespodziewana i raczej nie moja własna myśl spadła na mnie jak kosmiczny spodek na samym środku ulicy Gdańskiej, i- uwaga, uwaga- zainspirowała do stworzenia czegoś naprawdę potwornego.
Subskrybuj:
Posty (Atom)