Poszłam na jedną – i jeszcze nudną strasznie – konferencję
naukową, a rozkmin mam na dłuższy czas. Ba, poszłam tylko dlatego, że sala
konferencyjna jest za duża jak na potrzeby naukowego światka Poznania, więc
dopychają ją studentami z łapanki.
Już mniejsza, jaki był temat główny i myśl przewodnia.
Większość prelekcji i tak przespałam, gapiąc się na osobliwe malowidło na
suficie. Lecz jeden profesor przyciągnął moją uwagę. Mówił o dzisiejszym
rozumieniu patriotyzmu – o ekshibicjonizmie patriotycznym – oraz o
radykalizacji, postrzegając w tych zjawiskach problem dla Polski.
Zupełnie się z profesorem zgadzałam. Sama widzę, co się
dzieje. Wy też widzicie. Te wszystkie dyskusje, kłótnie – z jednej strony
idealizowanie historii Polski i bezmyślne rzucania hasłami i symbolami, z
drugiej strony wyśmiewanie naszej tradycji, kultury i przeszłości. Lewactwo i
prawactwo, feministki i katole, dresy i modni hipsterzy, śmieszkowanie w
Internecie i dresy ze znakiem Polski Walczącej. Znacie to...
Chciałabym Wam pokazać tylko pewną subtelną różnicę między
nami – jako ogółem społeczeństwa – a owym profesorem (aż żałuję, że nie
pamiętam nazwiska, ale to nie jest ważne, ten człowiek i konferencja to dla nie
tylko punkt wyjścia do ukazania pewnego sposobu myślenia).
My. Piszemy WERSALIKAMI i używamy wykrzykników. I, co gorsza
pogrubiamy. Weźmy jakąkolwiek dyskusję, sprawę, która budzi emocje. Np. właśnie
ów patriotyzm. Weźmy sobie takiego typowego gościa, który twierdzi że zna
historię, Ukraińców to by mordował, Polska zawsze wielka i wspaniała!!!
husaria, świat ma nam zazdrościć, co nasze to najlepsze, nie dla Halloween
tylko Dziady i tak dalej. Widzimy, że typ plecie banialuki, więc spokojnie
możemy się z niego ponabijać. Pokazać mu, że jest debilem. Przy okazji
ponabijać się z Polski. Pokazać jej błędy i wady. To Polacy są źli! To Polacy
mordowali Ukraińców! Bieda i nędza w tym kraju, zaściankowy sarmatyzm, katole
na każdym kroku i mohery same!
Albo mój „ukochany” temat – aborcja. Zaczyna się poczciwie –
kobiety i dziewczyny boją się o swoje życie, bo nowe prawo może być dla nich
zagrożeniem, boją się, że spotkają je represje prawne, że będzie
niesprawiedliwie. Też bym się bała. Nie każdy umie czytać ze zrozumieniem i nie
każdy chce, więc jedne dziewczyny opierają się na przekazie drugich. Ktoś coś
przekoloryzuje, ktoś coś doprawi WERSALIKAMI i że ODBIERAJĄ NAM PRAWA, ktoś
opisze dramatyczną historię, jak to każą zabić matkę dla nienarodzonego
dziecka, ktoś pokrzyczy. Ba, ktoś może specjalnie pohisteryzować, i nagle
mnóstwo kobiet w Polsce wpada w podobny stan. Tłum bardzo łatwo nakłonić do
zachowywania się tak, jak im pokażemy. Tłum chce protestować – metoda stara i w
Polsce się sprawdzająca. Protestowanie nie jest złe. Zły jest ten moment, kiedy
kobiety w Poznaniu doprowadzają do zamieszek, a w Warszawie ktoś ma rozprawę za
naruszenie nietykalności cielesnej policjanta. Czy to jeszcze walka o swoje
prawa (które tak naprawdę nie zostały naruszone), czy to zwykła histeria i
głupota tłumu?
Ba, potem nagle okazuje się, że nie chodzi o obronę praw
kobiet, a prawo do przeprowadzenia aborcji na życzenie, kiedy nam się spodoba.
Tłum nagle zaczyna pojmować, że nie
wszyscy walczą o to samo. Pojawiają się głosy, że nie o taki czarny protest
chodziło, oraz głosy, że właśnie o taki! Ciekawy i bolesny moment w życiu
tłumu, kiedy tłum musi zdecydować, których przywódców rozstrzelać, a których
zostawić.
A druga strona konfliktu? Ją łatwiej wyzywać, bo wszyscy
fajni i modni są przeciwko. Poza tym druga strona to katolicy, a katolicy są z
góry skazani na wyśmianie, bo wyznają ideały mało dzisiaj popularne i mają własne
zdanie, którego bronią, zachowują się więc nietypowo. Sama się czasami
dziwię... A więc lecą katole, mohery i wariatki z krzyżami, prawicowe trolle,
ogłupione przez PiS i kler. W drugą stronę leci, że mordercy. Ta strona
konfliktu, chociaż mniej widoczna w świecie (moim świecie – jest on w większej
części jednak liberalny), również nakręca się jak tłum. Zaczynając od obrony
tego, co jest ich światopoglądem, a kończąc na wyzywaniu i wyśmiewaniu.
Bo widzicie – kobiety z czarnego protestu boją się o swoje
życie. A kobiety, które są przeciwko aborcji, boją się o życie wszystkich
ludzi, którzy zostaną zabici przed urodzeniem. W obydwu przypadkach to strach,
to nagła złość powodują, że zaczynamy mówić wersalikami.
Skoro uczucia są takie same, to dlaczego jesteśmy przeciwko
sobie i się nawzajem nie rozumiemy?
Ludzie się łatwo nakręcają. Ludzie reagują przeciwnościami.
Wróćmy do naszych Wielkich Patriotów i lewaków. Pamiętacie, kilka lat temu był
wysyp filmów o tematyce „antypolskiej” czyli tak naprawdę o „mrocznych”
częściach historii Polski, np. o Jedwabnem. Prawicowe gazety bardzo wtedy
rozpaczały, że zły obraz Polski się propaguje. Same też piszą o historii,
często historii mało chwalebnej, ale te filmy ich szczególnie ruszyły i
zradykalizowały, bo były mocne, i było ich kilka naraz, bo nie były
„zrównoważone” tylko mocno w jedną stronę. Więc gazety prawicowe zaczęły spadać
z szalki i rozpaczliwie przeciążać w drugą stronę.
Dzisiaj społeczeństwo zaczyna się radykalizować, szczególnie
warstwy, mówiąc krótko, niższe (chociaż nie tylko! Wielu spotykam hipsterów-patriotów).
Odpowiedzą na to jest mocna reakcja lewicy, która nagle widzi powód, by kraj
jak najbardziej wyśmiewać, a tym samym pognębiać patriotów.
Gdy powiesz, że jesteś za aborcją, ktoś cię wyzwie. Gdy
będziesz przeciwko – nazwą cię prawicowym trollem. Gdy powiesz „Bóg, honor,
ojczyzna” zaraz wsadzą cię w dres i wyśmieją. Gdy powiesz, że Polska to
zaścianek, obiją ci mordę w ciemnej uliczce.
Tak wygląda wesoła, radykalna część świata, ta część, która
uwielbia krzyczeć wersalikami i pisać komentarze pod wszystkimi blogami i
portalem gazeta.pl. Ta część zawsze istniała i zawsze istnieć będzie.
A ta druga część? Mam nadzieję, że istnieje gdzieś w niej
mądrość.
Myślę, że ów profesor z konferencji był mądry. Potrafił
powiedzieć spokojnie, bez wersalików i udowadniania, o problemach dzisiejszego
patriotyzmu. On wiedział, co jest dobre. Wiedział to subiektywnie, ale jego
słowa były mądre, więc ludzie byli w stanie zaakceptować jego subiektywizm.
A co najważniejsze dla mnie – potrafił pięknie mówić.
Mowa krzyku, nienawiści i wyśmiewania jest ogólnie dość
brzydka. Wersalików nie powinno się w tekstach za często używać. Pogrubienia – w
ogóle, to jest zbyt mało subtelne. Litery powinny być niewielkie. Wykrzykników
jak najmniej (chyba że piszemy Treny...),
przekaz jasny i prosty. Wyrazy wyrażające emocje – niekonieczne. Mądrość nie
musi nikogo doprowadzać do paniki. Mądrość nie manipuluje tłumem, bo wręcz tłum
wyklucza (on jest zawsze nieco ograniczony), nie musi hiperbolizować i
żonglować faktami. Nie musi nikogo obrażać i przezywać.
Czytam ostatnio sporo gazet, prasy w Internecie, i zdaję
sobie sprawę, że jestem przewrażliwiona. Dzisiaj przeczytałam artykuł, w którym
ktoś nazywał jakiś projekt „debilnym”. Przestałam czytać. Co z tego, że projekt
rzeczywiście nie był mądry, a ów krytyk miał argumenty. Ale walczy się
argumentami, a nie takimi wyrazami. Czytam nagłówki w Internecie –
wykrzyknienia, często jawne ironizowanie. Nie czytam, nie wierzę redaktorom,
którzy robią sensacje. Teksty na blogach o ważnych sprawach – komentuję, ale
nie odpowiadam, gdy ktoś skrytykuje moje zdanie – wkręcanie się w wojnę w
Internecie wydaje mi się naprawdę obleśne.
Jeżeli coś Was bulwersuje, wkurza i irytuje, mówcie o tym –
nie bądźcie jak te budynie bez własnej opinii. Ale macie do wyboru różne drogi
przekazu – mniej i bardziej emocjonalne, mniej i bardziej manipulujące. Możecie
być cyniczni i grać na emocjach – zapewniam, że większość ludzi nie zauważy, że
to robicie. Ale musicie zdawać sobie sprawę z konsekwencji. Musicie wiedzieć,
że jedno ostre słowo spowoduje ostrą ripostę. Nie ma nic smutniejszego, niż
bloger, który pisze kontrowersyjne, mocne teksty, a potem usuwa komentarze pod
nimi...
***
Biedny Hipis ma za mało roboty, a za dużo czasu na myślenie,
i potem takie rzeczy wychodzą. Jestem bardzo krytyczna wobec siebie i wobec
tego tekstu, ale tylko opublikowanie go tutaj pozwoli mi zobaczyć Waszą reakcję
i zastanowić się nad tym, czy stworzyłam coś godnego, czy też smutną kreaturę.
serdecznie pozdrawiam wszystkie potwory
Hipis
PS. I zapraszam na fb.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz