Magdalena Kępka, "Biurko" |
Cześć!
Postanowiłam dodać wpis trochę lżejszy
(czytam „Lalkę”, chlip. Ta książka niszczy moją psychikę), bowiem poświęcony
różnym dziwnym, potrzebnym i niekoniecznie potrzebnym rzeczom, które stawiam na
biurku. Niby głupi temat, ale przy tym meblu spędzam w roku szkolnym od 5 do 7 godzin!
Czasami to więcej, niż w łóżku (taki smutek...).
Dlatego moje biurko jest wielkie, solidne i ciągle przeze mnie zmieniane, żeby było jeszcze genialniejsze i świeciło w moim pokoju jako żywy symbol mojego geniuszu.
Dlatego moje biurko jest wielkie, solidne i ciągle przeze mnie zmieniane, żeby było jeszcze genialniejsze i świeciło w moim pokoju jako żywy symbol mojego geniuszu.
Tak podróżują prawdziwe Biurka :D "Henry, isn't that your desk?"-scena z serialu M*A*S*H ze strony:klik |
To właśnie w biurku mam magiczną szufladę,
w której jest wszystko. Od starego
zegarka, poprzez krem nawilżający dla niemowląt (pożyczony od mamy-dla jej
skóry okazał się za mało delikatny), po metr jakiejś tkaniny w gwiazdki.
Trzymam tam też co cenniejsze ozdobne kartki papieru. Poza tym w szafkach biurka upycham
podręczniki (kilka kilogramów podręczników...), gazety z których wycinam kolaże
(poza moherowymi babciami jestem jedyną osobą, która wynosi z Biedronek hurtowe
ilości ich gazetek...), stare rysunki, białe kartki, zadrukowane kartki i
materiały papiernicze wszelakiej maści. Myślę, że u większości osób tworzących
manualnie tak to wygląda. Całość dopełnia stojący na szafce obok piórniczek na
wełnę.
Na samym blacie mam oczywiście lampkę, jak
każdy, ale pozostałe rzeczy mają już dla mnie ważniejsze znaczenie.
Najważniejsza jest podkładka.
Kiedyś była to taka kupna, z Kubusiem
Puchatkiem albo mapą świata, ale niszczyła się dosłownie w sekundę (prawie bez
mojej pomocy...)! Znalazłam lepsze rozwiązanie- położyłam na biurku duży blok
techniczny.
Mogę po nim rysować, robić na nim notatki
(odpada problem miliona zanotowanych karteczek walających się po pokoju),
zapisywać, co powinnam jutro zabrać do szkoły, oraz notować moje genialne myśli
i cytaty z książek, tytuły piosenek, adresy stron www, dosłownie wszystko!
Kiedyś robiłam takie notatki gdzie popadnie, teraz nic mi nie zginie. No i gdy
jedna kartka jest cała zapisana i pocięta, przewracam stronę i mam nowa
podkładkę. Uważam to za jeden z moich najlepszych pomysłów ^^
Po kolejne: słowniki.
Nie tylko języków obcych, również „Mała
encyklopedia kultury antycznej”, „O kulturze i jej badaniu”, „Szkolny słownik
terminów nauki o języku” i tego podobne dzieła, które zbierałam po całym domu.
Biblioteczka moich rodziców jest szalenie zaskakująca, mają wszystko-od
encyklopedii chemicznej po podręcznik do łaciny.
Słowniki pod ręka bardzo się przydają.
Chociaż słówka angielskie tłumaczę przeważnie przez PONS.eu, to do robienia
kart pracy z polskiego często potrzebuję książek o kulturze, albo słownika Kopalińskiego.
Podejrzewam, że w umyśle mojej polonistki są rzeczy, których NIE MA w Internecie.
Świeczki i zapałki.
Szczególnie zimą i jesienią (a czasami
przez cały rok szkolny) traktuję świeczki jako ratunek przed ciemnością.
Ciemnością ducha, nie świata. Mogłabym włączyć sobie górne światło albo zmienić
na lepszą żarówkę w lampce, ale wolę doświetlać pokój świeczkami-tworzą
atmosferę, często ładnie pachną, płomyki delikatnie tańczą na knotach-mogę się
w nie wpatrywać bez przerwy. Ogień daje poczucie bezpieczeństwa, ciepła, ale
też mistyki, nieprawdaż? Lepiej mi się z nim pracuje.
Biały pojemniczek jest z porcelany chyba,
wiec spokojnie wkładam do niego wypalone zapałki, żeby nie walały się i nie
przypalały biurka.
Szpilki.
Jakoś musiałam umieścić te wszystkie
plakaty i rysunki na ścianach... Nigdy nie wiadomo, kiedy narysuję coś tak
zabawnego, że będzie warte umieszczenia na Ścianie.
Poza tym szpilki dobrze sprawdzają się w
rzeźbieniu ołówków, a rzeźbienie ołówków to podstawowa czynność którą wykonuję
dla zresetowania umysłu po pracy (inne to odbijanie piłeczki od ściany albo
zabawa ogniem...).
Marakasy.
Z opakowań Kinder Niespodzianki. W środku
mają ryż, kaszę, drobny makaron, albo różne mieszanki. Mam ich całkiem sporo,
bo moja mama kupuje dużo Kinder Niespodzianek (liczy na to, że zbierze całą
kolekcję Pingwinów z Madagaskaru-na razie ma Kowalskiego i Skippera). W zasadzie, służą do hałasowania (albo
podjadania makaronu, jak kto chce). Fajnie się nimi wymachuje w rytm piosenki,
której słuchasz. No i można w nich przechowywać drobne, super tajne notatki.
Kubki to podstawa!
Ten po lewej kupiłam w okresie, gdy
rajcowałam się L.M. Montgomery i innymi książkami w tym klimacie... Ma napis „Life
is a picnic” i przedstawia zadumaną dziewczynkę, na której uczyłam się rysować
anatomię. Nie wywaliłam go, bo jeszcze
nie znalazłam lepszego. Dwa pozostałe zdobyłam w ten sposób, że kupiłam puste
kubki w automacie z kawą w szkole Bukowiny, a potem na religii ofiarnie je
pokolorowałam. W jednym są marakasy, a w drugim Rzeczy Które Działają.
Zaznaczam, że w kubku z dziewczynka są Rzeczy, Które Być Może Działają.
Zaletą kubków z kawy jest to, że nie
kosztują nawet złotówki, a trzymają się dzielnie jakby były normalnymi
naczyniami!
Karteczki samoprzylepne.
„Lalka” obok demonstruje, do czego służą...
Chcę sobie kupić jeszcze zestaw kolorowych, bo po prostu nie wyobrażam sobie
czytania czegoś bez zaznaczania ważniejszych fragmentów i cytatów! Jak ja je
potem znajdę na lekcji, co? Nigdy,
PRZENIGDY nie wypożyczam ani nie kupuję książek „z opracowaniem” Greg,
bo nie tylko, że spoilerują, to są przeważnie mało odkrywcze a wręcz
gimbusiarskie. Moja polonistka nie znosi, gdy je przynosimy do szkoły. Dlatego trzeba
tworzyć sobie własne opracowania.
Piórniki.
Duży jest do dziwnych rzeczy, mały noszę do
szkoły. Ten duży to ostatni, który sobie normalnie kupiłam, na początku
pierwszej klasy. Od tego czasu trochę eksperymentowałam z piórnikami, bo lubię
zmiany, ale wykorzystuję do tego moje i rodzeństwa stare piórniki. Chwilowo
chcę iść do 3 klasy z jakimś starym, dziecinnym piórniczkiem, albo uszyć sobie
nowy. Też z naciskiem na „dziecinne”, nie mogę pozwolić, żebym po osiemnastce
stała się zbyt dorosła!
Trzymanie rzeczy w Dużym Piórniku ma swoje
zalety-w końcu przestałam gubić różne kable i kabelki, tak samo taśmy klejące,
kleje, chusteczkę do okularów i inne takie duperelki.
Słuchawki.
To logiczne. W przeszłości wielu- być może
fajnych- utworów nie posłuchałam, tłumacząc osobie, która podesłała mi do nich
link, że nie chce mi się iść po słuchawki. Niektórych rzeczy, które przesyłają mi
znajomi, nie powinno się słuchać na głos, jak się mieszka jeszcze z rodzicami,
inne po prostu wymagają dobrej
jakości słuchawek.
Ściąga z matmy i nieśmiertelnik.
Ściągi staram się umieszczać w
strategicznych miejscach, by nie szukać ich potem w książkach. Im gorszą ocenę
dostałam z danego działu, tym większe i bezczelniejsze ściągi. Nieśmiertelnik
to na wypadek gdybym z powodu przegrzania umysłu zapomniała, jak się nazywam.
(Tak naprawdę to pamiątkowy nieśmiertelnik mojego pradziadka z kampanii
wrześniowej).
Płyty!
One akurat leżą na szafce obok biurka, bo
się nie zmieściły. Niektóre kupiłam, niektóre podkradłam rodzicom. Jest to
kolekcja starannie dobrana- Chopin do czytania mądrych książek, Wagner i Strachy
Na Lachy dla dodania życiu emocji, Nirvana do pracy, The Wall do pracy
wymagającej skupienia, Powstanie Warszawskie do słuchania z zamkniętymi oczami
i refleksji nad życiem, Mozart na dobry humor, Kaczmarski na ból istnienia itd.
Swoje płyty trzeba starannie przemyśleć.
Nóż.
Kuchenny, niemiecki, do warzyw. Z powodu
tego drugiego przymiotnika jest bardzo wytrzymały. Stosuję do go dręczenia
ołówków, cięcia papieru, ostrzenia kredek, nakładania kleju, przy lepieniu z
modeliny i wielu innych czynnościach. Dobry nóż przyda się zawsze, często
zabieram go na wycieczki i zawsze noszę go w piórniku do szkoły (dzięki temu
germanistka się mnie boi, a pewna koleżanka z klasy nazwała mnie „Damą z nożem”,
ku mojej wielkiej radości).
Notes, w którym jest WSZYSTKO.
Na tyle wszystko, że musiałam na górze
dokleić mu etykiety. Kupiłam do na wyprzedaży w Realu za całe 2 zeta i
pokochałam, bo jest IDEALNY- kołonotatnik, w kratkę, z grubą okładką i fajnym
rysunkiem. Dodałam mu doczepiony długopis i zakładkę ze wstążki. Przeszedł ze
mną całe Góry Sowie... Zbieram też w nim przepisy, pomysły, rysunki, plany,
wspomnienia...
Na koniec wtrynił się mój pendrive,
wypoczywający na Kulce. Dostałam go od brata, kiedy zgubiłam swojego KOLEJNEGO
pena. Pomijając fakt, że ja okropnie niszczę peny, więc muszę mieć je z bardzo
wytrzymałych materiałów. I bardzo charakterystyczne, na wypadek gdybym musiała
ich szukać po ludziach. Pan Robot stanowczo spełnia te warunki.
Też macie tyle gratów na biurku?
Zastanawiam się, czy to tylko ja muszę mieć WSZYSTKO pod ręką :D
Fajnie by było, gdyby ktoś uznał ten post
za inspirujący :D
„O
matko! Co za błyskotliwy pomysł! Dzięki niemu moje życie stanie się prostsze!”
Moje Biurko Was pozdrawia :D
Dodam, że kolejny wpis będzie bardziej „na
poważnie”, bo zamierzam odpowiedzieć na kilka pytań, które padły w komentarzach
pod postem poprzednim. Tylko muszę je przemyśleć.
Chwilowo nie będę wyjeżdżać z domu, może zacznę więcej pisać...
Pozdrawiam!
Hipis
A ja bym kupiła sklepową, sztywną podkładkę, obkleiła po swojemu i zabezpieczyła samoprzylepną, cienką folią - to robię z projektowaniem własnych okładek na zeszyty C: Uwielbiam personalizować swoje otoczenie, mieć dookoła siebie to, co mi się podoba :)))
OdpowiedzUsuńJak tak teraz patrzę na swoje biurko to trochę pusto na nim... Ale to za sprawą mojego ostatniego małego przemeblowania, wtedy był wielki dzień sprzątania wszystkiego.
OdpowiedzUsuńCóż, fajnie jest mieć wszystko pod ręką, osobiście mam doczepiony do biurka regał, więc to mi trochę ułatwia sprawę :D Jednak na samym biurku mam lampkę, głośnik, akwarium na żyjątka, kubek koleżanki mojej koleżanki, czapkę, książkę o świnkach morskich, zeszyty od chemii (niby wakacje ale co nieco trzeba nadrobić), szkicownik i oczywiście mazaki, ołówki, kleje i niedziałające długopisy, działający mam jeden i muszę o niego walczyć, bo co chwilę ktoś do mnie przychodzi z prośbą o pożyczenie jakiegoś... Jak widać kryzys długopisowy.
A post inspirujący! Szczególnie część o pendrive, zainspirowałaś mnie do poszukania mojego, bo ostatnio jakoś go nie widziałam...
Pozdrawiam ^^
Pomysł z blokiem świetny! Można po nim pisać i w ogóle :D Na moim biurku nie ma raczej jakichś dziwnych, nie spodziewanych rzeczy. Są kubki, szklanki, drukarka, mnóstwo gazet, książek i zeszytów, chusteczki, kosmetyki, woda niegazowana w butelce i puste butelki też :P
OdpowiedzUsuńWitam, cześć i czołem!
OdpowiedzUsuńZ radością oświadczam - ten post był inspiracją do przeprowadzenia radykalnych zmian w mym życiu gimnazjalisty ! :D w ogóle Twoje posty zmuszają mnie często do surowej samokrytyki, mocnych postanowień i wgl! No. Autorytet z Ciebie taki i lepiej tego nie wykorzystywać w niecnych celach!
Mam dokładnie tak samo z biurkiem. Mnóstwo różnych rzeczy, żeby były pod ręką. U mnie niestety jest jednak taki problem, że biureczko mam trzy razy mniejsze od przeciętnego. Jest to taki składany drewniany blacik, więc trudno jest tam pomieścić bardzo wiele rzeczy. Podręczniki więc tkwią w segregatorach na półce, szufladki mam nad biurkiem i wgl. Zachwycił mnie pomysł z blokiem technicznym! Jest to przebłysk geniuszu! Ja mam podkładkę z ogromną pandą, ale notatki fruwają po całym biurku. A mapy myśli też się gubią. Tym bardziej, że chciałam... No. Nieważne. Pozwól, że splagiatuję Twój patent! :) ach. Tak. Zawsze jak dostanę złą ocenę, robię sobie ogromną ściągę, żeby na nią patrzeć przez kilka tygodni i zapamiętać. Zawsze będę dobrze wspominać filozofów okresu Młodej Polski xD o. Świeczki są cudowne! Uwielbiam je! :) i w ogóle się nie dziwię, że dostały miejsce na Twym stanowisku pracy.sama posiadam mnóstwo, bo często różne dostaję! Kubki za to zrobione przez Ciebie są super! Na początku myślałam, że są kupione i ceramiczne :D Pendrive-robot jest przesympatyczny. Łooo... Taki. No nie wiem. Wzruszyłam się na jego widok :D o. Ja uwielbiam mieć notesy! :) chociaż zakładam, że moje nie są tak często użytkowane :D
Nie wiedziałam, że lepisz z modeliny!!! To znaczy - ło! Lepisz z modeliny! Ja lepiłam, ale przestałam, bo wszystkie gigugi zaczęły mi czernieć i wgl. Ostatnio zauważyłam, że jak zobaczę, że ktoś robi coś, co ja porzuciłam, mam ochotę wznowić zawieszoną działalność i wziąć się do roboty!
Pozdrawiam serdecznie (wybacz, że nie piszę zawsze komentarzy, ale często czytam Twoje posty, a potem nie mam czasu skomentować. Wiedz jednak, że masz we mnie wiernego czytelnika!!!) To ten. Czekam na następny post :)
Hej :)
OdpowiedzUsuńNa moim biurku stoi komputer, lampka, głośniki, klawiatura, mysz i router, ale za to w szufladach to tez znajdziesz mnóstwo dupiereli. Kiedy chodziłam do szkoły, moje łóżko było bardziej chaotyczne pod względem bałaganu niż biurko, bo przy nim zawsze ktoś siedzi.
A ogólnie pod ręką to leży wszystko lecz w innych miejscach.
Z tą podkładką to było serio inspirujące! Ale moje biurko ma wysuwany blat pod "blatem właściwym" i tam trzymam ów blok techniczny. Dookoła niego mam poprzyklejane kolorowe karteczki, leżą sobie stosy zeszytów pełne rysunków i myśli (chociaż to na jedno w sumie wychodzi).
OdpowiedzUsuńNaprawdę kubki od kawy są takie wytrzymałe? Kto by się spodziewał.
Ja trzymam działające przybory w oklejonej tęczowym papierem puszce po farbie i jakimś metalowym pudełku, nawet nie wiem, po czym, bo też oklejonym. Chyba wszystko mam w tym tęczowym papierze. :D
No i moje biurko jest super-rozbudowane, więc znajdzie się tam też wszystko od starego radia na kasety (z kasetami włącznie) po lampiony ze słoików.
Podziękuj ode mnie Biurku za pozdrowienia!
Ajtam, co masz do ,,Lalki"? Jedna z najbardziej interesujących ksiązek, jakie czytałam, mogłabym o niej i o tym, co autor miał na myśli, dyskutować godzinami :D
OdpowiedzUsuńCZOŁG NA PODKŁADCE!
Przyjedź do mnie, mam mnóstwo książek, w których zapewne są rzeczy, które Twoja polonistka miała na myśli :D Mama polonistka :D
U mnie na biurku nie ma praktycznie niczego tak na codzien, kubek z dlugopisami, swiecznik z wydrazonej bryły soli, kamień i pojemnik na zakładki magnetyczne. Mam dośc pedantyczny porządek w pokoju...
Podziwiam ludzi, którzy są tak zorganizowani, serio. Duże biurko to i chyba moje marzenie, żeby mieć wszystko pod ręką i nie musieć wstawać <3 Tak, to piękna wizja. Moje biurko to typowy wyrób pod stanowisko informatyczne, jest miejsce na komputer, ale praktycznie na nic więcej :( Laptop się ledwo mieści z przybornikiem, a za laptopem często kładę sobie jakąś książkę, którą aktualnie czytam.
OdpowiedzUsuńZabiły mnie marakasy. Naprawdę. Świetny pomysł.
Moim zdaniem jedyne czego Ci brakuje na biurku to jakieś fajne origami. Fajnie jest mieć coś, co zrobiło się samemu. Można zrobić naprawdę wiele rzeczy fajnych, a za razem użytecznych! Odwiedzaj mojego bloga, to może znajdziesz coś co Cię zainteresuje.
Tak wiem, to była chamska reklama. Można mnie bić.
Ja zawsze myślałem, ze Ty masz Sticha grającego na gitarze, a to aniołek ze skrzydłami. Całe życie w błędzie.
Ja zaczynam uczyć się sprzątać. Więc staram się mieć porządek na biurku, ale czasem muszę mieć coś pod ręką więc "troszkę" nabrudzę mając jakieś opakowania po jogurtach, karteczki itp. Trudno, zazwyczaj ogarniam gdy już nie mogę patrzeć na bałagan własnej roboty. Masz bardzo wiele fajnych rzeczy na biurku nie świeci pustkami, jak moje. :)
OdpowiedzUsuńdziennik-ali.blogspot.com
Z tą podkładką to genialny pomysł . Może sama z niego skorzystam jak zacznie się rok szkolny ; )) Bardzo Cię podziwiam, że nie używasz opracowań do książek . Teraz prawie każdy je używa i nie czyta książek . Pendrive bardzo oryginalny :D
OdpowiedzUsuńhttp://mylittlelifex3.blogspot.com/
Moje wiersze nie powalają, dobrze o tym wiem. Mało tego, ja nawet nie znam się na poezji :) Te utwory, które są jeszcze klasyfikowane jako wiersze, które niby są najlepsze to leżą sobie schowane na dysku i czekają na niby jakiś konkurs czy coś. Piszę wiersze tak od serca, takie przychodzą to takie zapisuję :)
OdpowiedzUsuńDo origami jest wiele poradników filmowych, z których można się wiele nauczyć, a dopiero potem sięgać po książki :) Do origami trzeba tylko trochę cierpliwości i odpowiedni papier. Bez papieru cierpliwość na nic się nie zda :c Nawet osoba z krzywymi paluchami jak ja może składać :D Jak będziesz chciała to śledź moje poczynania, a się przekonasz, że składać każdy może :D
Normalnie Stich. Skrzydła to uszy, a głowa aniołka z poświatą to głowa Sticha. Tak wiem, jestem ślepy.