28 lipca 2015

Biurkowe duperelki

Magdalena Kępka, "Biurko"


Cześć!

Postanowiłam dodać wpis trochę lżejszy (czytam „Lalkę”, chlip. Ta książka niszczy moją psychikę), bowiem poświęcony różnym dziwnym, potrzebnym i niekoniecznie potrzebnym rzeczom, które stawiam na biurku. Niby głupi temat, ale przy tym meblu spędzam w roku szkolnym od 5 do 7 godzin! Czasami to więcej, niż w łóżku (taki smutek...).
Dlatego moje biurko jest wielkie, solidne i ciągle przeze mnie zmieniane, żeby było jeszcze genialniejsze i świeciło w moim pokoju jako żywy symbol mojego geniuszu.

Tak podróżują prawdziwe Biurka :D
"Henry, isn't that your desk?"-scena z serialu M*A*S*H
ze strony:klik

To właśnie w biurku mam magiczną szufladę, w której jest wszystko. Od starego zegarka, poprzez krem nawilżający dla niemowląt (pożyczony od mamy-dla jej skóry okazał się za mało delikatny), po metr jakiejś tkaniny w gwiazdki. Trzymam tam też co cenniejsze ozdobne kartki papieru.  Poza tym w szafkach biurka upycham podręczniki (kilka kilogramów podręczników...), gazety z których wycinam kolaże (poza moherowymi babciami jestem jedyną osobą, która wynosi z Biedronek hurtowe ilości ich gazetek...), stare rysunki, białe kartki, zadrukowane kartki i materiały papiernicze wszelakiej maści. Myślę, że u większości osób tworzących manualnie tak to wygląda. Całość dopełnia stojący na szafce obok piórniczek na wełnę.


Na samym blacie mam oczywiście lampkę, jak każdy, ale pozostałe rzeczy mają już dla mnie ważniejsze znaczenie.


Najważniejsza jest podkładka.
Kiedyś była to taka kupna, z Kubusiem Puchatkiem albo mapą świata, ale niszczyła się dosłownie w sekundę (prawie bez mojej pomocy...)! Znalazłam lepsze rozwiązanie- położyłam na biurku duży blok techniczny.
Mogę po nim rysować, robić na nim notatki (odpada problem miliona zanotowanych karteczek walających się po pokoju), zapisywać, co powinnam jutro zabrać do szkoły, oraz notować moje genialne myśli i cytaty z książek, tytuły piosenek, adresy stron www, dosłownie wszystko! Kiedyś robiłam takie notatki gdzie popadnie, teraz nic mi nie zginie. No i gdy jedna kartka jest cała zapisana i pocięta, przewracam stronę i mam nowa podkładkę. Uważam to za jeden z moich najlepszych pomysłów ^^



Po kolejne: słowniki.
Nie tylko języków obcych, również „Mała encyklopedia kultury antycznej”, „O kulturze i jej badaniu”, „Szkolny słownik terminów nauki o języku” i tego podobne dzieła, które zbierałam po całym domu. Biblioteczka moich rodziców jest szalenie zaskakująca, mają wszystko-od encyklopedii chemicznej po podręcznik do łaciny.
Słowniki pod ręka bardzo się przydają. Chociaż słówka angielskie tłumaczę przeważnie przez PONS.eu, to do robienia kart pracy z polskiego często potrzebuję książek o kulturze, albo słownika Kopalińskiego. Podejrzewam, że w umyśle mojej polonistki są rzeczy, których NIE MA w Internecie.



Świeczki i zapałki.
Szczególnie zimą i jesienią (a czasami przez cały rok szkolny) traktuję świeczki jako ratunek przed ciemnością. Ciemnością ducha, nie świata. Mogłabym włączyć sobie górne światło albo zmienić na lepszą żarówkę w lampce, ale wolę doświetlać pokój świeczkami-tworzą atmosferę, często ładnie pachną, płomyki delikatnie tańczą na knotach-mogę się w nie wpatrywać bez przerwy. Ogień daje poczucie bezpieczeństwa, ciepła, ale też mistyki, nieprawdaż? Lepiej mi się z nim pracuje.
Biały pojemniczek jest z porcelany chyba, wiec spokojnie wkładam do niego wypalone zapałki, żeby nie walały się i nie przypalały biurka.



Szpilki.
Jakoś musiałam umieścić te wszystkie plakaty i rysunki na ścianach... Nigdy nie wiadomo, kiedy narysuję coś tak zabawnego, że będzie warte umieszczenia na Ścianie.
Poza tym szpilki dobrze sprawdzają się w rzeźbieniu ołówków, a rzeźbienie ołówków to podstawowa czynność którą wykonuję dla zresetowania umysłu po pracy (inne to odbijanie piłeczki od ściany albo zabawa ogniem...).



Marakasy.
Z opakowań Kinder Niespodzianki. W środku mają ryż, kaszę, drobny makaron, albo różne mieszanki. Mam ich całkiem sporo, bo moja mama kupuje dużo Kinder Niespodzianek (liczy na to, że zbierze całą kolekcję Pingwinów z Madagaskaru-na razie ma Kowalskiego i Skippera).  W zasadzie, służą do hałasowania (albo podjadania makaronu, jak kto chce). Fajnie się nimi wymachuje w rytm piosenki, której słuchasz. No i można w nich przechowywać drobne, super tajne notatki.



Kubki to podstawa!
Ten po lewej kupiłam w okresie, gdy rajcowałam się L.M. Montgomery i innymi książkami w tym klimacie... Ma napis „Life is a picnic” i przedstawia zadumaną dziewczynkę, na której uczyłam się rysować anatomię.  Nie wywaliłam go, bo jeszcze nie znalazłam lepszego. Dwa pozostałe zdobyłam w ten sposób, że kupiłam puste kubki w automacie z kawą w szkole Bukowiny, a potem na religii ofiarnie je pokolorowałam. W jednym są marakasy, a w drugim Rzeczy Które Działają. Zaznaczam, że w kubku z dziewczynka są Rzeczy, Które Być Może Działają.
Zaletą kubków z kawy jest to, że nie kosztują nawet złotówki, a trzymają się dzielnie jakby były normalnymi naczyniami!


Karteczki samoprzylepne.
„Lalka” obok demonstruje, do czego służą... Chcę sobie kupić jeszcze zestaw kolorowych, bo po prostu nie wyobrażam sobie czytania czegoś bez zaznaczania ważniejszych fragmentów i cytatów! Jak ja je potem znajdę na lekcji, co? Nigdy,  PRZENIGDY nie wypożyczam ani nie kupuję książek „z opracowaniem” Greg, bo nie tylko, że spoilerują, to są przeważnie mało odkrywcze a wręcz gimbusiarskie. Moja polonistka nie znosi, gdy je przynosimy do szkoły. Dlatego trzeba tworzyć sobie własne opracowania.


Piórniki.
Duży jest do dziwnych rzeczy, mały noszę do szkoły. Ten duży to ostatni, który sobie normalnie kupiłam, na początku pierwszej klasy. Od tego czasu trochę eksperymentowałam z piórnikami, bo lubię zmiany, ale wykorzystuję do tego moje i rodzeństwa stare piórniki. Chwilowo chcę iść do 3 klasy z jakimś starym, dziecinnym piórniczkiem, albo uszyć sobie nowy. Też z naciskiem na „dziecinne”, nie mogę pozwolić, żebym po osiemnastce stała się zbyt dorosła!
Trzymanie rzeczy w Dużym Piórniku ma swoje zalety-w końcu przestałam gubić różne kable i kabelki, tak samo taśmy klejące, kleje, chusteczkę do okularów i inne takie duperelki.

Słuchawki.
To logiczne. W przeszłości wielu- być może fajnych- utworów nie posłuchałam, tłumacząc osobie, która podesłała mi do nich link, że nie chce mi się iść po słuchawki. Niektórych rzeczy, które przesyłają mi znajomi, nie powinno się słuchać na głos, jak się mieszka jeszcze z rodzicami, inne po prostu wymagają dobrej jakości słuchawek.



Ściąga z matmy i nieśmiertelnik.
Ściągi staram się umieszczać w strategicznych miejscach, by nie szukać ich potem w książkach. Im gorszą ocenę dostałam z danego działu, tym większe i bezczelniejsze ściągi. Nieśmiertelnik to na wypadek gdybym z powodu przegrzania umysłu zapomniała, jak się nazywam. (Tak naprawdę to pamiątkowy nieśmiertelnik mojego pradziadka z kampanii wrześniowej).



Płyty!
One akurat leżą na szafce obok biurka, bo się nie zmieściły. Niektóre kupiłam, niektóre podkradłam rodzicom. Jest to kolekcja starannie dobrana- Chopin do czytania mądrych książek, Wagner i Strachy Na Lachy dla dodania życiu emocji, Nirvana do pracy, The Wall do pracy wymagającej skupienia, Powstanie Warszawskie do słuchania z zamkniętymi oczami i refleksji nad życiem, Mozart na dobry humor, Kaczmarski na ból istnienia itd. Swoje płyty trzeba starannie przemyśleć.



Nóż.
Kuchenny, niemiecki, do warzyw. Z powodu tego drugiego przymiotnika jest bardzo wytrzymały. Stosuję do go dręczenia ołówków, cięcia papieru, ostrzenia kredek, nakładania kleju, przy lepieniu z modeliny i wielu innych czynnościach. Dobry nóż przyda się zawsze, często zabieram go na wycieczki i zawsze noszę go w piórniku do szkoły (dzięki temu germanistka się mnie boi, a pewna koleżanka z klasy nazwała mnie „Damą z nożem”, ku mojej wielkiej radości).



Notes, w którym jest WSZYSTKO.
Na tyle wszystko, że musiałam na górze dokleić mu etykiety. Kupiłam do na wyprzedaży w Realu za całe 2 zeta i pokochałam, bo jest IDEALNY- kołonotatnik, w kratkę, z grubą okładką i fajnym rysunkiem. Dodałam mu doczepiony długopis i zakładkę ze wstążki. Przeszedł ze mną całe Góry Sowie... Zbieram też w nim przepisy, pomysły, rysunki, plany, wspomnienia...



Na koniec wtrynił się mój pendrive, wypoczywający na Kulce. Dostałam go od brata, kiedy zgubiłam swojego KOLEJNEGO pena. Pomijając fakt, że ja okropnie niszczę peny, więc muszę mieć je z bardzo wytrzymałych materiałów. I bardzo charakterystyczne, na wypadek gdybym musiała ich szukać po ludziach. Pan Robot stanowczo spełnia te warunki.

Też macie tyle gratów na biurku? Zastanawiam się, czy to tylko ja muszę mieć WSZYSTKO pod ręką :D
Fajnie by było, gdyby ktoś uznał ten post za inspirujący :D
„O matko! Co za błyskotliwy pomysł! Dzięki niemu moje życie stanie się prostsze!”

Moje Biurko Was pozdrawia :D


Dodam, że kolejny wpis będzie bardziej „na poważnie”, bo zamierzam odpowiedzieć na kilka pytań, które padły w komentarzach pod postem poprzednim. Tylko muszę je przemyśleć.

Chwilowo nie będę wyjeżdżać z domu, może  zacznę więcej pisać...

Pozdrawiam!
Hipis

11 komentarzy:

  1. A ja bym kupiła sklepową, sztywną podkładkę, obkleiła po swojemu i zabezpieczyła samoprzylepną, cienką folią - to robię z projektowaniem własnych okładek na zeszyty C: Uwielbiam personalizować swoje otoczenie, mieć dookoła siebie to, co mi się podoba :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak tak teraz patrzę na swoje biurko to trochę pusto na nim... Ale to za sprawą mojego ostatniego małego przemeblowania, wtedy był wielki dzień sprzątania wszystkiego.
    Cóż, fajnie jest mieć wszystko pod ręką, osobiście mam doczepiony do biurka regał, więc to mi trochę ułatwia sprawę :D Jednak na samym biurku mam lampkę, głośnik, akwarium na żyjątka, kubek koleżanki mojej koleżanki, czapkę, książkę o świnkach morskich, zeszyty od chemii (niby wakacje ale co nieco trzeba nadrobić), szkicownik i oczywiście mazaki, ołówki, kleje i niedziałające długopisy, działający mam jeden i muszę o niego walczyć, bo co chwilę ktoś do mnie przychodzi z prośbą o pożyczenie jakiegoś... Jak widać kryzys długopisowy.
    A post inspirujący! Szczególnie część o pendrive, zainspirowałaś mnie do poszukania mojego, bo ostatnio jakoś go nie widziałam...
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Pomysł z blokiem świetny! Można po nim pisać i w ogóle :D Na moim biurku nie ma raczej jakichś dziwnych, nie spodziewanych rzeczy. Są kubki, szklanki, drukarka, mnóstwo gazet, książek i zeszytów, chusteczki, kosmetyki, woda niegazowana w butelce i puste butelki też :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam, cześć i czołem!
    Z radością oświadczam - ten post był inspiracją do przeprowadzenia radykalnych zmian w mym życiu gimnazjalisty ! :D w ogóle Twoje posty zmuszają mnie często do surowej samokrytyki, mocnych postanowień i wgl! No. Autorytet z Ciebie taki i lepiej tego nie wykorzystywać w niecnych celach!
    Mam dokładnie tak samo z biurkiem. Mnóstwo różnych rzeczy, żeby były pod ręką. U mnie niestety jest jednak taki problem, że biureczko mam trzy razy mniejsze od przeciętnego. Jest to taki składany drewniany blacik, więc trudno jest tam pomieścić bardzo wiele rzeczy. Podręczniki więc tkwią w segregatorach na półce, szufladki mam nad biurkiem i wgl. Zachwycił mnie pomysł z blokiem technicznym! Jest to przebłysk geniuszu! Ja mam podkładkę z ogromną pandą, ale notatki fruwają po całym biurku. A mapy myśli też się gubią. Tym bardziej, że chciałam... No. Nieważne. Pozwól, że splagiatuję Twój patent! :) ach. Tak. Zawsze jak dostanę złą ocenę, robię sobie ogromną ściągę, żeby na nią patrzeć przez kilka tygodni i zapamiętać. Zawsze będę dobrze wspominać filozofów okresu Młodej Polski xD o. Świeczki są cudowne! Uwielbiam je! :) i w ogóle się nie dziwię, że dostały miejsce na Twym stanowisku pracy.sama posiadam mnóstwo, bo często różne dostaję! Kubki za to zrobione przez Ciebie są super! Na początku myślałam, że są kupione i ceramiczne :D Pendrive-robot jest przesympatyczny. Łooo... Taki. No nie wiem. Wzruszyłam się na jego widok :D o. Ja uwielbiam mieć notesy! :) chociaż zakładam, że moje nie są tak często użytkowane :D
    Nie wiedziałam, że lepisz z modeliny!!! To znaczy - ło! Lepisz z modeliny! Ja lepiłam, ale przestałam, bo wszystkie gigugi zaczęły mi czernieć i wgl. Ostatnio zauważyłam, że jak zobaczę, że ktoś robi coś, co ja porzuciłam, mam ochotę wznowić zawieszoną działalność i wziąć się do roboty!

    Pozdrawiam serdecznie (wybacz, że nie piszę zawsze komentarzy, ale często czytam Twoje posty, a potem nie mam czasu skomentować. Wiedz jednak, że masz we mnie wiernego czytelnika!!!) To ten. Czekam na następny post :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej :)
    Na moim biurku stoi komputer, lampka, głośniki, klawiatura, mysz i router, ale za to w szufladach to tez znajdziesz mnóstwo dupiereli. Kiedy chodziłam do szkoły, moje łóżko było bardziej chaotyczne pod względem bałaganu niż biurko, bo przy nim zawsze ktoś siedzi.
    A ogólnie pod ręką to leży wszystko lecz w innych miejscach.

    OdpowiedzUsuń
  6. Z tą podkładką to było serio inspirujące! Ale moje biurko ma wysuwany blat pod "blatem właściwym" i tam trzymam ów blok techniczny. Dookoła niego mam poprzyklejane kolorowe karteczki, leżą sobie stosy zeszytów pełne rysunków i myśli (chociaż to na jedno w sumie wychodzi).
    Naprawdę kubki od kawy są takie wytrzymałe? Kto by się spodziewał.
    Ja trzymam działające przybory w oklejonej tęczowym papierem puszce po farbie i jakimś metalowym pudełku, nawet nie wiem, po czym, bo też oklejonym. Chyba wszystko mam w tym tęczowym papierze. :D
    No i moje biurko jest super-rozbudowane, więc znajdzie się tam też wszystko od starego radia na kasety (z kasetami włącznie) po lampiony ze słoików.

    Podziękuj ode mnie Biurku za pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ajtam, co masz do ,,Lalki"? Jedna z najbardziej interesujących ksiązek, jakie czytałam, mogłabym o niej i o tym, co autor miał na myśli, dyskutować godzinami :D
    CZOŁG NA PODKŁADCE!
    Przyjedź do mnie, mam mnóstwo książek, w których zapewne są rzeczy, które Twoja polonistka miała na myśli :D Mama polonistka :D
    U mnie na biurku nie ma praktycznie niczego tak na codzien, kubek z dlugopisami, swiecznik z wydrazonej bryły soli, kamień i pojemnik na zakładki magnetyczne. Mam dośc pedantyczny porządek w pokoju...

    OdpowiedzUsuń
  8. Podziwiam ludzi, którzy są tak zorganizowani, serio. Duże biurko to i chyba moje marzenie, żeby mieć wszystko pod ręką i nie musieć wstawać <3 Tak, to piękna wizja. Moje biurko to typowy wyrób pod stanowisko informatyczne, jest miejsce na komputer, ale praktycznie na nic więcej :( Laptop się ledwo mieści z przybornikiem, a za laptopem często kładę sobie jakąś książkę, którą aktualnie czytam.
    Zabiły mnie marakasy. Naprawdę. Świetny pomysł.

    Moim zdaniem jedyne czego Ci brakuje na biurku to jakieś fajne origami. Fajnie jest mieć coś, co zrobiło się samemu. Można zrobić naprawdę wiele rzeczy fajnych, a za razem użytecznych! Odwiedzaj mojego bloga, to może znajdziesz coś co Cię zainteresuje.
    Tak wiem, to była chamska reklama. Można mnie bić.

    Ja zawsze myślałem, ze Ty masz Sticha grającego na gitarze, a to aniołek ze skrzydłami. Całe życie w błędzie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja zaczynam uczyć się sprzątać. Więc staram się mieć porządek na biurku, ale czasem muszę mieć coś pod ręką więc "troszkę" nabrudzę mając jakieś opakowania po jogurtach, karteczki itp. Trudno, zazwyczaj ogarniam gdy już nie mogę patrzeć na bałagan własnej roboty. Masz bardzo wiele fajnych rzeczy na biurku nie świeci pustkami, jak moje. :)
    dziennik-ali.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Z tą podkładką to genialny pomysł . Może sama z niego skorzystam jak zacznie się rok szkolny ; )) Bardzo Cię podziwiam, że nie używasz opracowań do książek . Teraz prawie każdy je używa i nie czyta książek . Pendrive bardzo oryginalny :D

    http://mylittlelifex3.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Moje wiersze nie powalają, dobrze o tym wiem. Mało tego, ja nawet nie znam się na poezji :) Te utwory, które są jeszcze klasyfikowane jako wiersze, które niby są najlepsze to leżą sobie schowane na dysku i czekają na niby jakiś konkurs czy coś. Piszę wiersze tak od serca, takie przychodzą to takie zapisuję :)

    Do origami jest wiele poradników filmowych, z których można się wiele nauczyć, a dopiero potem sięgać po książki :) Do origami trzeba tylko trochę cierpliwości i odpowiedni papier. Bez papieru cierpliwość na nic się nie zda :c Nawet osoba z krzywymi paluchami jak ja może składać :D Jak będziesz chciała to śledź moje poczynania, a się przekonasz, że składać każdy może :D

    Normalnie Stich. Skrzydła to uszy, a głowa aniołka z poświatą to głowa Sticha. Tak wiem, jestem ślepy.

    OdpowiedzUsuń