Dlaczego jestem patriotką i dlaczego
twierdzę, że to się nie zmieni.
Celem
wojny nie jest śmierć za ojczyznę, ale sprawienie, aby tamci skurwiele umierali
za swoją.
Inspiracją do tekstu są piosenki Lecha
Makowieckiego, i ogólnie cała patriotyczna muzyka jaką znam, trochę tego jest.
Uzbierało się nie wiem kiedy. Pewnie dlatego, że lubię bohaterów.
Mam do nich cholerny szacunek. I zmuszam do
szacunku i pamięci innych. Z tą
pamięcią to kiepsko w naszych szalonych czasach. Dobrze, że są tacy którzy
pamiętają. Mówią o Powstaniu Warszawskim, Żołnierzach Wyklętych, rotmistrzu
Pileckim (czasami aż do znudzenia). Dobrze że są ludzie którzy babrają się w
historii i zakopanych w ziemi szczątkach. Sama zamierzam być takim człowiekiem.
Powiecie:
ile można słuchać o tych starych bohaterach. Byli tylko ludźmi, nic takiego
niesamowitego nie zrobili. A swoje za uszami mieli.
Aż się boję pomyśleć, ile mieli. Ale chcę o
nich walczyć. Bo oni w ostatecznej rozgrywce potrafili spojrzeć poza swój
strach i swoje ego i zobaczyć świat dookoła, zobaczyć przyszły świat, i o nim
myśleć.
Dzisiaj ludzie dążą głównie do
samorealizacji. Do tego, żeby to oni mieli kasę, wpływy, szczęście, aby ich
marzenia się spełniły, żeby oni się dobrze czuli.
Mnie się to nie podoba. To ciągle jest
egoizm, nawet jeżeli nazwiemy do samorealizacją. Tu mówię jak pozytywiści-
musisz być przydatny. Nawet jeżeli nie lubisz swojej roboty, to jeżeli jest ona
ważna dla ludzi, nadal ja wykonuj. Naucz się czerpać radość ze swojej
przydatności, znajdź swoja misję w tym.
Dzisiaj chyba tylko Kościół nawołuje do bycia przydatnym, do myślenia o
innych. Owszem, samorealizuj się, rozwijaj, ale dla dobra innych, niech to ma jakiś szlachetniejszy cel!
Walczyć za Ojczyznę, to znaczy być przydatnym dla niewyobrażalnej
liczby osób. Wszystkich, którzy urodzą się w wolnym kraju. Wszystkich, którzy
dzięki Tobie nie zginą.
Rozumiecie, warto mieć swoje idea fix. Warto mieć o co walczyć. Czemu
walczę o pamięć bohaterów i historię, co jest dzisiaj tak hejtowane, a nie np.
o prawa homoseksualistów?
Nie mam nic do gejów i lesbijek. Byli
zawsze i będą. Teoretycznie moja wiara ich nie uznaje, ale nikt mi jeszcze
logicznie nie wyjaśnił, dlaczego, więc na razie pomijam ten wątek.
Ale np. transseksualiści. Ich nie popieram.
Bo są egoistami. Myślą tylko o tym, żeby im było fajnie. Wyobrażacie sobie, ile
kosztuje operacja zmiany płci? Powiecie, że on i robią operacje za swoją kasę.
Jakoś to zniosę. Ale w moich oczach
stali by się wartościowi dopiero, jakby wydali tę kasę z własnej woli na
chorych i potrzebujących. Rozumiecie mój
tok myślenia? ONI powinno być nad JA w moim umyśle.
Reasumując- podziwiam ludzi, którzy
potrafią postawić Ojczyznę nad swoim ja i swoją wolą przetrwania.
Dlaczego
akurat Ojczyzna? Po co ci niepodległość. Świat jest dla nas otwarty, jesteśmy
kosmopolitami, nie ma dla nas barier. Po co robić granice- sztuczne zapory.
To jedno z ciekawszych zagadnień
patriotyzmu. Próbowałam długi znaleźć odpowiedź, dlaczego niektórzy ludzie tak
bardzo pragną wolności narodu.
Często pragną tego dla kasy lub innych
profitów. Analizując historię warto pamiętać, że ludzie z zasady robią wszystko
dla władzy, kasy i seksu...
Mimo to, kiedy poczytasz sobie romantyków,
zaczynasz zastanawiać się o co im naprawdę chodziło. Czy nie mogli ustawić się
jakoś dobrze w tej Francji czy Szwajcarii i zapomnieć o Ojczyźnie?
Zawsze, ZAWSZE chciałam zapytać o to
Mickiewicza.
U niego to pewnie kwestia urodzenia się na
Litwie, wiecie, tęsknota z utraconym
rajem dzieciństwa...
U innych romantyków może chodzi o to, że
zawsze brakuje nam tego, co nam odebrano?
Chodzi o honor, zdeptany przez zaborców-
Polska okazała się za słaba... Ciężko się z tym pogodzić (patrz-mesjanizm).
A u ludzie walczących o kraj? Cóż, nie
lubimy się poddawać (znowu honor). Utrata ziem to wstyd, zdobycie nowych to
powód do radości. Każdy chce być dobrze ustawiony w Europie, mieć silną pozycję
na arenie międzynarodowej. Dla tych celów warto poświecić żołnierzy, którzy w
wypadku poddania i tak w dużej części zostaliby rozstrzelani.
Dodatkowo, każdy naród powinien zachować
swoją tożsamość, żaden nie może się jej sam pozbyć ani być pozbawiony, bo świat
byłby zwyczajnie NUDNY. Już jest nudny, gdy wszyscy wokół mnie cytują teksty po
angielsku, a nie potrafią wyrazić poprawnie myśli po polsku. Kultura danych
narodów zaczyna być aż rzadko spotykana, jak np. stroje ludowe, które trafiają
do muzeów, bo nikt ich nie nosi normalnie. Może niedługo do muzeum trafi też
język, obyczaje i cała literatura, skoro obyczaje „światowe” są fajniejsze?
Wychodzi
ze mnie zgorzkniały human...
Ale skąd wynika patriotyzm czasów pokoju i
(mniej więcej) dobrobytu?
Myślę, że to sprawa bardzo indywidualna. U
mnie raczej kwestia bycia osobą nienowoczesna, wychowywaną tradycyjnie, w
szacunku do historii. Po prostu nauczono mnie patriotyzmu, nauczono, że nie
powinnam tego podważać, co zostało już ustalone. Nauczono mnie myślenia szerszego, narodowego,
pokazano gdzie jest mój kraj, jego granice. Potem zainteresował mnie jego
charakter, jego osobliwość, bo każdy kraj i naród jest inny. Zainteresował mnie
jego wygląd...
Nie byłam za granicą. Przynajmniej nie
daleko. Nie wiem jak jest „tam gdzieś”. Nie wiem, czy gdzieś jest piękniej, ale
dla mnie u mnie jest najpiękniej.
Jeszcze kwestia honoru. Bo jak tu nie
bronić? Moi rodzice są Polakami, moja babcia jest, mój pradziadek jest. Mój
prapradziadek za ten kraj oddał życie. Trzeba bronić honoru, nie pozwalać, by
nas inni obrażali, wykorzystywali, trzeba czuć się sobą...
No właśnie. Czy to takie trudne? Czuję się
sobą. Taką zwykłą polską sobą, która nie ma zamiaru wyjeżdżać z kraju. Której
się Polska bardzo podoba. Która czuje się w każdym jej zakątku jak w domu.
Która fascynuje się polskim językiem i nie ma zamiaru używać innej mowy. Która
interesuje się polska historią i zamierza opowiadać o niej wszystkim. Nie
zdążyłam zostać kosmopolitą. Przykro mi. Zaraziłam się wcześniej bakcylem
polskości. Ta część mnie nie jest racjonalna, ale czy da się racjonalnie
wyjaśnić sympatie i antypatie?
Jako kosmopolita, obywatel świata, czułabym
się bardzo niedookreślona.
Bardzo silnie zauważyłam to w zimie, gdy
zakreślałam kumplowi sytuację na Ukrainie, która wtedy była nad wyraz
nieprzyjemna, i dla Polaków wręcz alarmująca. Wtedy o możliwości wojny gadali
nawet ludzie w pociągu. Mój kumpel twierdził, że on w razie wojny od razu
wyjechałby do Brazylii co najmniej (kiedyś obliczył, że w razie ataku atomowego
na Bydgoszcz Brazylia jest najbezpieczniejsza, z tego co pamiętam), wziąwszy ze
sobą wszystkich przyjaciół. Po czym poleciał na wuef. Ja zostałam na
korytarzu i pomyślałam sobie „Kurde, ja bym tak w życiu nie zrobiła. Jak bym
mogła, tak jak tchórz, zostawić ten... ten śliczny kasztan na podwórku szkolnym?”
Nie wiem czemu wszelkie patriotyczne
uczucia przelałam na szkolny kasztan, ale dobrze oddaje on moje myślenie. Jak
można uciekać. Jak można być tchórzem. Żyć z tym potem?
Jestem romantykiem i jestem dziecinna,
owszem, ale jestem też przekonana, że jeżeli wiążę się z danym człowiekiem, to
na śmierć i życie. Jeżeli wiążę się z danym krajem, to na śmierć i życie.
Trzeba być zdecydowanym i wiedzieć, kiedy trzeba już położyć głowę pod topór za
swoje wartości.
Co mi da życie w poczuciu winy, daleko poza
granicami mojego kraju. Ułudę szczęścia?
Każdym w takim razie powie mi, że zobaczymy, jak będziesz gadać jak naprawdę
będzie jakaś wojna.
No dobrze, zobaczymy. Chociaż ja tego
nikomu nie życzę. Ja też nie chcę być
pokoleniem Kolumbów. Nigdy nie chciałam. Ale jeżeli będę do tego zmuszona,
powinnam przyjąć nową sytuację ze stoickim spokojem i wykonać swoje obowiązki.
Pogadamy
za kilka lat, jak przestaniesz być niedojrzałym romantykiem.
Spoko, pogadamy. Nie bronię. Ja też się
rozwijam i zmieniam swoje poglądy. Najbliższa okazja- spotkanie z niejakim
Trzebińskim Andrzejem, który miał pecha być poetą czasów II wojny i oberwać
niemiecką kulą w wieku 21 lat. Spotkania z twórczością takich ludzi bardzo na
mnie wpływają. Gdyby żył w innych czasach, byłby artystą, a ponieważ żył akurat
wtedy, został artystą końca świata, i bardzo to go zmieniło.
Podsumowując: mój patriotyzm jest wrodzony, dodatkowo
utwardzony poprzez poczucie obowiązku, kiełkujący stoicyzm, dużą dawkę
romantyzmu, honor i miłość do szkolnego kasztanowca.
Dziękuję za uwagę :P
Nie byłabym sobą, gdybym nie wtrąciła czegoś muzycznego. Otóż polecam Wam, czy raczej osobom, które podzielają moje poglądy i moja postawę, muzykę Lecha Makowieckiego. Czasami jest on dla mnie zbyt moralizujący, infantylny, prosty- ale myślę, że to wynika z mojego przewrażliwienia. Pisze dobre piosenki z chwytliwą, trochę rockową muzyką.
Tu wrzucam tę, która akurat tekstowo bardzo mi odpowiada.
Do zobaczenia!
Hipis
Z pierwszej cześci serio się naśmiałam czy to o gumce czy rozmowa z biurkiem. :D
OdpowiedzUsuńSpoko, paleta uczuć to ostatnio mój konik, zmieniam się jak kameleon. ;)
Chyba był to bloog Rebelious, o ile dobrze mi pamięć świta!
Ty mi nie mów o książkach, w mojej bibliotece nic nie ma, mam ochotę na dobre sf typu igrzyska śmierci czy dawca pamięci ;)
widzę się szykuje ciekawa podróż. ;)
O matko mnie się taki wyjazd jak twój pod namiot. I zero Tylko ja zawsze marzyłam o jakiejś dzikiej plaży albo jeziorze. <3
OdpowiedzUsuńNie naprawdę! Jak można brać na wypad w góry vansy i tyle kosmetyków?? Ja raz pojechałam na wycieczkę szkolną w adidasach, cóż innych butów nie miałam (teraz też lepszych na takie wypady nie mam..) , ale w sumie nie spodziewałam się takiej drogi (schodziliśmy drogą naszpikowaną ostrymi kamieniami, bolało). Za to jak wróciłam po tej wycieczce do domu, to powiedziałam, że następnym razem zakładam kozaki i mam gdzieś czy to koniec czerwca, początek jesieni czy środek wakacji. xD
Wspaniała konwersacja z biurkiem, mnie moje też dobija, ale raczej nie wyglądem (chociaż wcale mnie nie zachwyca w tej kwestii) a tym że jest na nim wszytko - komputer, modem internetu, głośniki, przedłużacz, więc na mnie nie ma tu w ogóle miejsca, szczególnie jak się chcę po odrabiać lekcję to jest problem bo zmieszczę tu maks 1 zeszyt, ale książki już nie bardzo. -.-' No i jest ono nie przysunięte do ściany w 100% (również przez komputer i jego pieprzone okablowanie) więc wszystko mi za nie wpada. Jezu jakie to denerwujące.
Świetny post. Sama często rozmyślałam o wojnie i o ludziach którzy tam ginęli. Również darzę ich cholernym szacunkiem. Często myślałam o tym co by było gdyby (nie daj Boże) teraz wybuchła ta III wojna światowa, jak zachowaliby się ludzie? I zawsze dochodzę do jednego wniosku: uciekliby, wyemigrowali. A Polska przestałaby istnieć. Tak ja to sobie wyobrażam. I nie mogę w to uwierzyć, że CI ludzie to Polacy i dzieci TAMTYCH którzy oddawali życie za lepszą przyszłość, czy też (według dzisiejszego ludu) ZA NIC.. Nie wyobrażam sobie że JA mogłabym tak po prostu stchórzyć i uciec. Nie.. na pewno nie. Często o tym myślałam i doszłam też do wniosku, że faktycznie, może "teraz sobie mówimy bo nigdy nie byliśmy w takiej sytuacji" i tak naprawdę w 100% nie możemy przewidzieć co byśmy myśleli jakby to wszystko nagle się stało, co byśmy czuli, i co ostatecznie zrobili. Ale nadal, nie mogę sobie wyobrazić, że bym uciekała.
Długo wyczekiwałam właśnie tego posta u ciebie. :) Zgadzam się z nim. Jest rewelacyjny! Chętnie posłuchałabym (przeczytała) też co sądzisz na temat III wojny światowej? Myślisz, że faktycznie może wybuchnąć teraz czy niedługo? I ogółem co ty sądzisz na ten temat? :)
Gdy ja przeglądam blogi handmade/DIY, to mi smutno, że moje zdolności manualne są na poziomie podstawówki :D
OdpowiedzUsuńHaha, ja nawet co trzy dni potrafię napisać coś megadługiego. Z Tobą jeszcze nie tak źle.
OdpowiedzUsuńHandmade... nie mam do tego cierpliwości, cokolwiek bym nie robiła, chociaż wiele razy się za to brałam, a kończyłam tylko dlatego, że mnie zmusili. :D
Co do palety uczuć... miałam i mam wciąż wcale podobnie. Te wakacje są dość zmienne w tym roku.
Widzę jakąś dobrą herbatą masz na biurku. :))
Ja z kupowaniem książek zawsze uważam, nawet jeśli widzę te nieziemskie przeceny w supermarketach. Postoję, poczytam, ale zwykle mnie nic nie porwie, a już zamykają...
W porównaniu do Twojego patriotyzmu, to z moim bardzo słabo. Może wynika to z wieku, może z faktu, że moja rodzina jest porostrzelana po całej Europie... Jakoś specjalnie się do tej naszej Polski nie przywiązałam. Jeszcze tego nie czuję i możliwe, że mi się to zmieni, tak jak i Twoja postawa może się zmienić.
Oczywiście podziwiam polskich bohaterów, a nawet jestem w moim otoczeniu tą jedyną, którą naprawdę ruszają wojenne filmy, książki i tym podobna twórczość. Jednak nie potrafiłabym oddać życia za ojczyznę, taki już mój charakter. Chyba że coś mocno by mnie zmotywowało.
Eh, też mam ten problem,że piszę raz na dwa tygodnie, zamiast wrzucać co tydzień jakiś króciutki tekścik. Przez to już sama nie wiem, czy skracać jak się da, żeby nie był zbyt długi, czy coś długiego pisać albo czy nie rozbić tego na dwa posty.
OdpowiedzUsuń5 zł za wodę? A ja myślałam,że to u mnie na festiwalu było drogo, gdyż płaciło się 5 zł, ale za prysznic. Za to woda kosztowała jedynie 50 gr, chociaż moje skąpstwo urosło do tego stopnia,że wolałam pożyczać grzałkę od koleżanki i szukać jakiegoś wolnego kontaktu w klasztorze. Bez ciepłych posiłków to trochę słabo, bo człowiek czasem potrzebuje czegoś ciepłego do zjedzenia (zwłaszcza gdy wiatr wieje 70 km/h, a w dodatku jest strasznie zimno, nawet w polarze, czyli dokładnie tak jak było u mnie). Z jednym się z Tobą zgadzam. Nie, nie chodzi o to,że vansy to zło, a raczej o to,że niektórzy nie myślą racjonalnie i zazwyczaj pakują rzeczy, które są im niepotrzebne, a o niezbędnych w podróży nawet nie pomyślą.
Nigdy mi nie wychodziło robienie DIY i czegoś w tym rodzaju. Choć nie przeczę,że chciałabym coś takiego robić. Jestem ciekawa co to za rzecz robisz, więc chętnie się dowiem w sierpniu.
Ambitne masz postanowienie, jeździć codziennie na rowerze. Z jednej strony jest to dobry pomysł,żeby coś z sobą zrobić, ale z drugiej nawet nie przyszłoby mi do głowy,żeby sie podjąć takiego zadania. W wakacje staram się jeździć, ale nie pilnuję,żeby to robić aż tak często. I tak nowe trasy mi się kończą, bo miejsc do jeżdżenia jest u mnie mało, a plan dnia to będę dopiero musiała sobie uporządkować. Przede wszystkim potrzebna mi jest lista zadań. Ciekawe czy uda mi się to w miarę ogarnąć.
Moje biurko też nie jest uporządkowane. Obecnie nie jest w takim złym stanie, bo koleżanka do mnie wpadła, więc wszystko na szybko powrzucałam do szuflady, ale normalnie to mam na nim wiele rzeczy. Ciekawa rozmowa z biurkiem. Moje co prawda się nie skarży na zmiany, ale w bałaganie się najlepiej pracuje. To muszę potwierdzić!
Jak widać można kupować rzeczy bez przemyślenia. Jedni kupują ciuchy, inni książki. Fakt, mi też zdarzy się coś kupić, bo na przykład jest tanie. Takim oto sposobem odkryłam w czasie robienia porządków,że mam dwa białe swetry! Zwykłe białe, podobne do siebie i z tego samego sklepu. Na prawde nie wiem jak mogłam kupić oba. Dlatego nie dziwię się,że pomyslałas o kupieniu książki o robieniu dywanów, serio. W pierwszym odruchu pewnie też bym tak zrobiła.
Co do tej poważnej części to w przeciwieństwie do Ciebie z moim patriotyzmem jest kiepsko. Nie uważam siebie za patriotkę, ale podziwiam i szanuję polskich bohaterów. Czy w czasie wojny uciekłabym z kraju? Nie mam pojęcia. Tego chyba nie można przewidzieć.
Coś czuję, że się nie doczekam recenzji :c LG
OdpowiedzUsuńNie :P
UsuńSzjeeet :P
UsuńUhh, okey przejmuję nową taktykę, jednocześnie będę czytać fragment i od razu komentować, bo zwykle jak przeczytam twój post to pamiętam o skomentowaniu zaledwie połowy xD
OdpowiedzUsuńA więc powodzenia na olimpiadzie! Myślę, że się przyda...
Ja teraz idę do drugiej gimnazjum ale też na jakieś olimpiady będę polować, ogólnie mam ambitne postanowienie brania udziału w czymkolwiek, bo jak na razie jakoś nie angażowałam się nigdy w żadne konkursy ani nic w tym stylu...
Cóż, gratuluję tej wygranej z jamnikiem! Jaki to był konkurs? Chociaż czasami konkursy potrafią być nieco wykręcone, u mnie raz był konkurs na najładniejsze warzywo z papieru, w sumie czemu by nie.
Jeżeli chodzi o handmade to potrafię robić jedynie bransoletki z muliny, ale jest to całkiem wciągające. Ostatnio tak mi się zachciało robić na drutach i nawet znalazłam darmowe zajęcia w mieście niedaleko mojej wioski, więc może się na nie skuszę, tylko fajnie było by mieć jakiegoś kompana do tego xD
Gitara Lodzia... Słuchasz może Kabanosa? :3
Hmm moje biurko jest białe... I duże.. Znaczy, że takie fit? Ale jest wiecznie za małe... Na prawdę! Mi byłby potrzebny chyba jakiś stół rodzinny żeby wszystko pomieścić, a mam tam same potrzebne rzeczy! O ile akwarium na pająki które mi z resztą pouciekały, głośniki (nie no, głośniki akurat są potrzebne!) tysiąc ołówków i jeszcze więcej niepiszących już długopisów, kilka słoników i sterta książek są niezbędne na biurku.. Ale na szafkach też nie ma miejsca więc no... Ja cię rozumiem, mi też łatwiej się w bałaganie odnaleźć, bo jak wszystko leży porozrzucane to przynajmniej wiem gdzie, a jak to posprzątam i odłożę 'na miejsce' to następnego dnia nie mam pojęcia gdzie to miejsce się znajduje...
Teraz jeżeli chodzi o część poważną...
Cóż, mogłabym powiedzieć, że podziwiam cię trochę za twój patriotyzm którego ja niestety nie posiadam, po prostu, może jestem egoistą, tchórzem... Pomimo, że podziwiam i cenię sobie pamięć polskich bohaterów to wiem, że ja bym tak nie umiała. Nie jestem związana z tym krajem i wiem, że w przyszłości go opuszczę. Podejrzewam, że jakby wybuchła wojna to większość polaków postawiła by sobie wyżej własne życie, już w tym momencie większość chce wyemigrować, może to przykre ale należę do tej części.
Część mojej rodziny jest już za granicą, gdybym mogła to od razu po liceum bym wzięła drugą część i też wyjechała, niestety najprawdopodobniej wyjadę sama, przynajmniej na początku i przynajmniej taką mam nadzieję.