14 października 2015

Dog Tags

Hej!

Chyba nie skłamię, jeżeli powiem, że każdego człowieka jest w stanie zainteresować historią ktoś, kto potrafi ją opowiadać, znajdzie interesujący temat i ma odpowiednią wiedzę. Ostatnio przypadkiem stałam się posiadaczką wiedzy o... nieśmiertelnikach używanych w wojsku na przestrzeni wieków. Nie byłabym sobą, gdybym nie podała tych informacji dalej. Bo sami powiedzcie- co wiecie o nieśmiertelnikach?




Jak na hic mulier i metala przystało, nie noszę za dużo biżuterii. Można zobaczyć mnie w małych, drewnianych koralikach, obroży, z zawieszoną na długim rzemyku pacyfą albo steampunkowym pistoletem, obowiązkowo z męskim zegarkiem na nadgarstku- często z pieszczochą. Na najważniejsze okazje pojawia się na szyi drewniana gitarka od Kelthes Mini Guitars, którą dostałam na osiemnastkę (wzorowana na mojej Lodzi-jest naprawdę urocza). Natomiast kiedy chcę wyglądać mniej metalowo, a bardziej, powiedzmy, elegancko, zakładam nieśmiertelnik.

Pierwsze Wasze skojarzenie z nieśmiertelnikami to zapewne dwie blaszki w takich gumowych osłonkach, noszone przez kumpla-militarystę, zgadłam?

Moje zainteresowanie tematem też zaczęło się od nieśmiertelnika mojego starszego kuzyna. Babcia była nim trochę zbulwersowana- przecież chłopak ma napisać maturę i iść na studia, a zachowuje się, jakby chciał do wojska! Tata wyjaśniał jej, to dzisiaj nieśmiertelnik to raczej rodzaj ozdoby, niż przedmiot kojarzony z wojskiem.

Jednak ten wpis nigdy by nie powstał, gdyby nie nieśmiertelnik po moim pradziadku.
Gdy tata dał mi aluminiową, elipsowatą blaszkę z trzema dziurkami i dwoma poziomymi nacięciami w połowie, byłam zaskoczona, ale postanowiłam wykorzystać ją jako ozdobę na szyję. Z daleka wygląda jak elegancki wisior na rzemyku.
Z jednej strony na wyryte, bardzo ładnym pismem, imię i nazwisko mojego pradziadka Piotra, jego miejsce zamieszkania i datę urodzenia. Z drugiej strony mamy imiona dwóch jego synów oraz małżonki. Resztę miejsca na blaszce wypełniono ozdobnymi szlaczkami i symbolem serca, krzyża i kotwicy.
Mój tata twierdzi, że jest to pamiątkowy nieśmiertelnik po kampanii wrześniowej. Na pewno nigdy nie miał zastosowania militarnego. Jest raczej ozdobą, ale muszę przyznać, że zwraca na siebie uwagę, szczególnie ludzi którzy interesują się militariami.


Jednak ostatecznym impulsem, przez który zaczęłam czytać o nieśmiertelnikach, był kadr z anime Hellsing Ultimate, przedstawiający moment śmierci jednego ze złych bohaterów...
...i jego spadający, elipsowaty nieśmiertelnik, rozpadający się na ziemi na dwie połówki. W tym momencie zgłupiałam- jak w anime pojawił się nieśmiertelnik o kształcie polskim, a nie amerykańskim? Wprawdzie opowiadało z grubsza o nazistach, ale jakie nieśmiertelniki mieli hitlerowcy...?


Zacznijmy może od początku...
Na pomysł nieśmiertelników wpadli Amerykanie w czasie wojny secesyjnej (1865 rok). Były to albo kawałki papieru wszywane w płaszcz, albo metalowe blaszki, jednak nie wszystkie oddziały ich używały, można powiedzieć, że zależało to od fantazji dowódców.
Już w 1906 w USA nieśmiertelniki stały się wyposażaniem obowiązkowym i narzucanym przez państwo.

Od początku ich istnienia cel jest jeden- możliwość zidentyfikowania żołnierza. Wszystkie nieśmiertelniki muszą dzielić się na dwie części. Jedną część wkłada się w usta zmarłego (ponure skojarzenie z tradycją pogrzebową starożytnych Greków, wynikające jednak ze względów praktycznych), drugą używa do wystawienia aktu zgonu i tradycyjnie wysyła rodzinie poległego. Nieśmiertelniki otrzymywali też czasami jeńcy wojenni.

Czytałam opinię, że już w starożytnym Rzymie wykorzystywano nieśmiertelniki, zwane signaculum, jednak wydaje się to być mitem, bo nigdzie na terenie dawnego imperium nie odkopano żadnego zachowanego signaculum. Dodatkowo nieśmiertelniki są przydatne w przypadkach, gdy trudno zidentyfikować ciało, a w czasach rzymskich nie stosowano powszechnie broni, która potrafiłabym aż tak przerobić człowieka na miazgę. Albo spalić. Trudno zidentyfikować kogoś, kto wszedł na minę, był za blisko wybuchu, został spalony wraz z czołgiem itd., ale bez przesady, mieczem czegoś takiego nie zrobisz, szczególnie na polu bitwy. Dla Rzymian nieśmiertelniki byłyby niepotrzebnym marnowaniem materiału. Znajdują się wzmianki pisemne o jakiś signaculum wykorzystywanych w armii, ale możliwe, że po prostu nie domyślamy się realnego zastosowania owego czegoś.
(Abstrahując od tematu- informację o rzymskich nieśmiertelnikach znalazłam na faktopedia.pl, gdzie podawana była jako pewna prawda, i dopiero na innych stronach znalazłam uzasadnienie, że prawdopodobnie jest to mit. Czasami się cieszę, że nie jestem takim dzieckiem internetu, żeby nie sprawdzać jednej wiadomości na kilku stronach co najmniej).

Powszechnie zaczęto stosować nieśmiertelniki w czasie I wojny światowej.
Większość państw wyrobiło sobie wtedy jakiś swój wzór nieśmiertelników, oraz ustaliło, co ma się na nich znajdować.

Skupmy się na kształtach poszczególnych blaszek w różnych państwach.

Zacznę oczywiście od Polski.

http://myvimu.com/exhibit/37980717-niesmiertelnik-austriacki

Pierwsze  polskie nieśmiertelniki weszły do użycia w 1920 roku. Miały kształt mini desek do krojenia (czyli taki prostokąt z uszkiem na górze) i składały się z dwóch blaszek, które można było wsunąć jedna w drugą, a między nie kartkę papieru. Na wierzchniej stronie ryto podstawowe dane, na karteczce zapisywano ich trochę więcej.  Blaszki robiono z blachy cynkowej, na której łatwo się ryje- niestety jest nietrwała, więc mało prawdopodobne, że znajdziecie taki nieśmiertelnik przypadkiem w lesie.

PS. Podobny kształt miały nieśmiertelniki austriackie, ale one nie były rozsuwane, tylko otwierane na zawiasach, i robione z miedzi.

http://bydgoszcz24.pl/artykul/o-jesieni-1939-r-w-bydgoszczy-w-galerii-autorskiej

Nieśmiertelniki w kształcie takim, jak ten mojego pradziadka, zaczęto robić w 1931 roku, takie więc mieli żołnierze kampanii wrześniowej.
Robiono je z duraluminium, które jest dobre do rycia (żołnierz mógł sobie sam wyryć podstawowe dane), ale okropnie wybrzuszają się i niszczą w ziemi. Wybijano je przeważnie charakterystycznymi stempelkami, więc wszystkie mają podobny krój liter. Nie wyobrażajcie sobie, że wybijano litery w prostych rządkach, większość nieśmiertelników to piekło dla perfekcjonisty...


Jak wyglądały?
Na pierwszej stronie wybijano imię, nazwisko i litery oznaczające wyznanie żołnierza.
Czyli np. u mojego drugiego pradziadka, ułana, wyglądałoby to tak:

Stanisław Zabłocki
KAT

Czyli katolik.
A u pewnego bohatera „Lalki”:
Henryk Szlangbaum
MOJ


Wyznania mojżeszowego- czyli Żyd. Chociaż widziałam blaszkę, gdzie było to mniej elegancko zapisane po prostu jako ŻYD.
Co ciekawe, ustalony jest też skrót MAH- mahometanin. Ciekawe, czy ktoś taki był w Wojsku Polskim w tamtym czasie?
Jeżeli się było ateistą, to się po prostu nie miało żadnego napisu.

Z drugiej strony wybijano numer karty ewidencyjnej, pierwszą literę nazwy powiatu, nazwę danej Powiatowej Komendy Uzupełnień i rok urodzenia (sam rok, nie datę).
Czyli mogło to wyglądać tak:
352/P
Poznań M
1906

To dane Mariana Domagały, które pożyczyłam ze strony www.niesmiertelnik.pl. Poznań M to Poznań-Miasto, nazwa Powiatowej Komendy Uzupełnień.
Czyli dane zrozumiałe tylko dla wtajemniczonych.


Troszkę inaczej wyglądało to u oficerów.
Na pierwszej stronie wybijano skrót OF. oraz nazwę korpusu, też w skrócie (np. piechoty, kawalerii, łączności, artylerii), a na koniec dzień, miesiąc i rok urodzenia. Na drugiej stronie tradycyjnie- nazwisko, imię i wyznanie.

Przykład z tej samej strony, co poprzednio:

OF. PIECH.
18.6.1907


I z drugiej strony:

Tadeusz Asler
KAT

No, jak będziecie sobie ryć własny nieśmiertelnik, to chociaż wiecie, co na nim napisać.
Chyba że macie ambicję do bycia lekarzem wojskowym, wtedy trzeba dobić (gdzieś koło dziurek) mały znak krzyża.

Okey, to była kampania wrześniowa, potem sprawy się lekko zmieniły.

Po wojnie Polacy oczywiście we wszystkim dostosowywali się do ZSRR- w nieśmiertelnikach też.
Miały przeważnie kształt obróconego kwadratu z zaokrąglonymi rogami. Nie były przełamywane, czyli nie miały nacięć na środku, tylko jedną dziurę do zawieszenia.
Czasami stosowano też po prostu kapsułki z ebonitu.
Nie używano już nazwiska żołnierza, tylko nadany mu numer.

http://www.dictum.friko.pl/cz_6.htm

W latach 70. wymyślono nieśmiertelniki okrągłe, przełamywane, wybijane tylko z jednej strony- umieszczano na nich numer żołnierza (znaczy, osobisty, nie telefonu...) i  napis „Siły Zbrojne PRL”. Robione były ze stali nierdzewnej, na bogato. Mogli sobie na to pozwolić, bo były lepsze sposoby wybijania, litery nie wyglądały już na tak bardzo pijane, i nie trzeba było zmuszać żołnierzy, żeby sami sobie nieśmiertelniki ryli.

W latach 90. , po odzyskaniu niepodległości, nikt nie popisał się fantazją, i na starym wzorze nieśmiertelników (zwanych teraz uczenie tabliczkami tożsamości) zmieniono „PRL” na „RP”, oraz robiono je ze stali żaroodpornej.

Zmieniono to w 2008 roku. Od tego czasu nieśmiertelniki polskie są wzorowane na amerykańskich, czyli dwie blaszki na łańcuszku kulkowym.
Łańcuszek kulkowy zawsze kojarzy mi się z metkami od spodni, ale tych przy metkach od spodni raczej nie robią ze stali żaroodpornej...

Każda blaszka jest grawerowana z jednej strony. Zawiera imię, nazwisko, PESEL, grupę krwi i napis „Siły Zbrojne RP”. Zrobiona jest z tytanu i ma kształt podobny do amerykańskiej, tylko bardziej owalny. Poza tym polskie nieśmiertelniki są twardsze, grubsze, i nie mają pogrubionych rogów.
O amerykańskich zaraz będzie, to zrozumiecie.
Swoją drogą, to ciekawe, jak zmieniały się priorytety. Dzisiaj już na nieśmiertelnikach nie ma wyznania, za to pojawiła się grupa krwi.
Niestety, nie mam możliwości sprawdzenia, czy naprawdę tak dzisiaj wyglądają polskie nieśmiertelniki, ale obiecuję, że jak dorwę jakiegoś żołnierza, to zapytam!



Okey, teraz amerykańskie, które najczęściej można zauważyć u znajomych militarystów.

http://hdwallnpics.com/dog-tags-pictures.html


Pierwsze amerykańskie nieśmiertelniki, z początku XX wieku, były małe i okrągłe, robione z aluminium. Wybijano na nich imię, nazwisko, stopień żołnierza, oraz dane pozwalające określić, do jakiej jednostki należał. Potem dorzucono do tego numer seryjny (czyli numer żołnierza), a po II wojnie światowej numer ubezpieczenia.

Dzisiejsze amerykańskie nieśmiertelniki mają charakterystyczny kształt wydłużonego, kanciastego owalu, obydwie blaszki zawieszane są na łańcuszku kulkowym i wkładane w gumki (żeby się nie obijały o siebie hałaśliwie). Zapisuje się na nich imię i nazwisko, numer ubezpieczenia, grupę krwi i wyznanie (jak widać, amerykanie są bardziej przeczuleni na punkcie religii... czy raczej wolą uniknąć pozwów sądowych od mniejszości wyznaniowych). Jak już wspominałam, nieśmiertelniki te mają pogrubione brzegi (jak w pizzy), żeby nie dało się ich przełamać. Z tego co wiem, wykonywane są ze stali chirurgicznej (cokolwiek to jest).



Wielka Brytania


http://www.wwiipolishlhg.org/photo_album2.4.html

Miała chyba najzabawniejsze nieśmiertelniki.
Dwa dyski robione z płyty pilśniowej, jeden czarny, ośmiokątny, i drugi czerwony, okrągły, wszystko to na sznurku. Używali ich do lat 90.

Dzisiaj przerzucili się na wygląd standardowy, czyli wydłużona, owalna blaszka sztuk dwa, na której grawerują grupę krwi, numer służbowy, inicjały i nazwisko, religię i rodzaj wojsk. Przeważnie religie załatwiają skrótem CE- anglikanizm, albo OD- inna.
Anglicy powszechnie sklejają obydwie blaszki taśmą izolacyjną, oczywiście żeby nie hałasowały. Nie rozumiem, czemu tylko Amerykanom wpadły do głowy jakieś gumki ochronne. Chociaż podobno są niepraktyczne, bo szybko niszczeją od brudu, wody itd.



Rosja i wszelkie jej odmiany



Rosjanie jak zawsze ludzi nie liczą, i w czasie I wojny jeszcze nie wszyscy żołnierze byli wyposażeni w nieśmiertelniki. Miały one kształt jak austriackie (te, na których wzorowały się pierwsze polskie).
Można się spotkać też z czymś takim jak „licznyj znak”, który nie jest jednak nieśmiertelnikiem, tylko takim żetonem z numerem żołnierza potwierdzający tożsamość.

Potem nastała rewolucja...

Wraz z rozpoczęciem II wojny sytuacja nie była jasna- raz obowiązkowe były nieśmiertelniki typu carskiego, raz w ogóle żadne... W 1941 dopiero postanowiono, że żołnierze mają obowiązek nosić w określonej kieszeni małe kapsułki z bakelitu, zawierające karteczki z danymi osobistymi.
Były jednak z tym kłopoty, bo żołnierze w większości nie potrafili pisać, i wypełniać karteczki powinien pisarz kompanijny. Owo stanowisko jednak często pozostawało puste, a żołnierze tworzyli legendy o tym, że kto wypełni karteczkę, na pewno zginie (typowo rosyjska logika...), i woleli w owych fiolkach nosić zapałki.
Wycofano je po roku i nie uregulowano tej sprawy aż do 1957 roku.
Miało to swoją logikę- gdy nie można było zidentyfikować ciała, nie trzeba było wypłacać rodzinie zmarłego renty ani żadnej innej zapomogi.

W 1957 to zaczęto wydawać oficerom nieśmiertelniki owalne, z jedną dziurką i poziomym nacięciem na środku. Najbardziej rozbawiło mnie to, że regulaminowo taki nieśmiertelnik nosiło się w specjalnej kieszonce w spodniach, zaraz pod paskiem, ale żołnierze wymyślili miliony metod, jak się tego rozporządzenia nie trzymać. Bardzo popularne było noszenie blaszki przy kluczach albo luzem w książeczce wojskowej.
W przypadku zgubienia blaszki, żołnierz musiał za nią zapłacić (zupełnie jak w mojej szatni szkolnej...).

Rozpisuję się o tych Rosjanach, ale ich logika mnie powala.
W czasie wojny w Afganistanie (1979-1989) nieśmiertelniki mieli tylko oficerowie, bowiem ZSRR nigdy nie uznało tej wojny za realną wojnę. Pozostali żołnierze stosowali więc metody „chałupnicze” znane od dawna, czyli trzymanie karteczek z danymi w łuskach po nabojach albo wręcz tatuowanie sobie na piersi grupy krwi.
W 1995 Rosjanie zmuszeni byli nieco zmodyfikować stare zasady, i zaczęli wydawać nieśmiertelniki też niższym stopniem żołnierzom. Szczerze mówiąc, dużo to nie dało, i podobno do dzisiaj  panuje w tym taki bałagan, że żołnierze noszą robione samodzielnie blaszki przeróżnych rodzajów.

Niemcy

http://www.warrelics.eu/forum/erkennungsmarken-id-discs/erkennungsmarke-5373/

Na ten temat było najmniej informacji.
Mogę tylko potwierdzić, że bohater z anime, o którym wspomniałam na początku, miał prawdopodobnie nieśmiertelnik charakterystyczny dla Wermachtu (albo rysownik się nie znał i walną polski...).
Blaszki miały kształt owalny, ale poziomy (polskie były ustawione bardziej w pionie), dlatego miały aż trzy otwory na środku (+dwie dziurki na górze i jedną na dole).
Nie było na nich nazwiska żołnierza, tylko numer osobisty, grupa krwi i inicjału oznaczającego jednostkę, do której należał żołnierz.



Okey, teraz możecie się rozejść i cieszyć swoją nową, zupełnie niepraktyczna wiedzą :D Dodam jeszcze, że nieśmiertelnik to:
-po angielsku identification tags, ale raczej mówi się dog tags, szczególnie w Ameryce, w Anglii można spotkać określenie British Identity Discs
-po niemiecku Erkennungsmarke


To się może Wam akurat przydać przy filmach i książkach, albo do zaginania babki od niemca (ja na pewno to wykorzystam!)


Niestety, chyba nie umiem pisać tekstów popularnonaukowych! Wbrew pozorom, dla mnie to szalenie trudne. Starałam się pisać tylko to, co zapamiętałam z czytania różnych tekstów, żeby nie było zbyt dokładnie, ale i tak wyszedł z tego bardzo długi wpis. Muszę chyba trochę poćwiczyć pisanie dla normalnych ludzi, a nie mojej babki od histy!

Pozdrawia
Hipis
(Hipis-militarysta, jak widać)

Z czego korzystałam- chociaż to chyba nie wszystko...




5 komentarzy:

  1. Ciekawy post ;)
    Pozdrawiam serdecznie ;*
    http://ravenstarkbooks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie bądź taka skromna :) Jestem historyczną, czytałam tony artykułów o kulturze materialnej - twój tekst jest świetny. Przede wszystkim widać w nim pomysł i to, że chciałaś podzielić się wiedzą. Ja nauczyłam się samych nowych rzeczy, bo nigdy nie przyszło mi do głowy aby zainteresować się nieśmiertelnikami, choć sama kupiłam kiedyś takie chłopakowi. Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  3. Tekst mi się bardzo podobał, serio. Przede wszystkim był ciekawy ze względu na temat. Dzięki Tobie mogliśmy się dużo dowiedzieć o tych nieśmiertelnikach. Nigdy się tym nie interesowałam i moja wiedza na ten temat była niewielka. Muszę przyznać,że te przedmioty są ciekawe. Pewnie dlatego,że się przez te wszystkie lata zmieniały, a także dlatego,że każde państwo ma swój własny, unikatowy wzór i kształt.

    OdpowiedzUsuń
  4. baaaardzo mnie zainteresował Twój tekst. Jest świetny, rzeczowy, podany pogodnie, z osobistymi dygresjami, po prostu dla ludzi. Szukałam kiedyś informacji o poległych pod Budziszynem, dotarłam, choć to nie było trudne, jednak dla mnie odkrywcze, podobnie jak historia z nieśmiertelnikami, do "Księgo Poległych na Polu Chwały 1943-1945". Teraz dopiero skojarzyłam, że nie ma tam wzmianki o nieśmiertelnikach. pozdrawim

    OdpowiedzUsuń
  5. A dla mnie wpis świetny! Interesujący temat i miło jest się dowiedzieć czegoś na dany temat. :D Faktycznie logika Rosji jak zawsze powalająca.. Chętnie posłuchałabym, czy raczej przeczytała z takiego typu wpisu od Ciebie na temat czołgów!! Zastanów się nad tym tematem bo myślę, że w twojej wersji wypadłby świetnie. :))

    OdpowiedzUsuń