16 lipca 2016

Studenci szukają mieszkania, czyli klitki i sprzątaczka.






Czołem potwory!

Tak jakoś się stało, że dostałam się do Poznania.

Na liście rankingowej jestem 28 na 255 przyjętych. Patrzę sobie na nazwiska i zastanawiam się, kogo naprawdę spotkam na wykładach, a kto zostanie tylko nazwiskiem w systemie.
Doszłam do smutnego wniosku że matura to dopiero pierwszy krąg piekła. Nerwy oczekiwania na wyniki matur, a potem rekrutacji to krąg drugi.

A szukanie dachu nad głową to krąg trzeci.


Od kilku dni zmieniam się w potwora zaprogramowanego na przeszukiwanie olx. Pewnie brzmi to smutno- i macie rację, to jest smutne, bo nagle chce ci się automatycznie włączyć tryb dorosłego człowieka, który się Przejmuje, Denerwuje, Jest Poważny. A co gorsza już chce robić kosztorys wydatków na studia (typowa ja- po prostu muszę mieć wszystko według planu... który potem i tak łamię).
Szukanie dachu nad głową to jednak zabawna sprawa- gdy jesteś dość dziecinny, by to zauważyć. Nie uwierzycie, co ludzie czasami oferują...

Moje ulubione pozycje z rynku mieszkaniowego w Poznaniu:

1) Stancja.
 Po prostu hit. Skusiła mnie niską ceną. W ogłoszeniu jasno napisane- jakiś facet mieszkający na końcu świata przyjmie na stancję studentkę, a w zamian za zwolnienie z czynszu ta ma mu sprzątać w całym domu... Już kurde lecę... Dobrze że nie było jeszcze dopisku „młodą i ładną”.

2) Syf.
Rozumiem, że ktoś może nie mieć aparatu za dobrego. Albo że jest nieco przygłupi i nie potrafi zrobić dobrego zdjęcia, więc mamy wielkie, jasne okno, a resztę pokoju w ciemności wiecznej.
Ale żeby ktoś nie był w stanie nawet mieszkania posprzątać? A może brudne gacie na podłodze to taki gratis? Sorry, nie noszę męskich.
I to nie był jeden przypadek D:

3) Pokój przechodni.
Pokój położony między kuchnią a innym pokojem. Teoretycznym ratunkiem przez współlokatorami wstającymi o piątej trzydzieści była antresola, na której mieściło się łóżko. W części dolnej stała obleśna, skórzana kanapa i stolik.
Pokój idealny dla ekshibicjonistów.

4) We dwoje
Ogłoszenie napisane było trudnym językiem (tak zwany polski gimnazjalny), ale zdołałam z niego wyczytać, że jest pokój. A w tym pokoju podwójne łóżko. Do pokoju od sierpnia ma wprowadzić się licealistka, a więc jedno miejsce wystawiają na wynajem.
Wait, czyli na wynajem jest łóżko dzielone z licealistką?
Ale spokojnie, zaznaczyli że to „normalna szesnastolatka”. Więc chyba nie wampir.

5) A tutaj coś sympatycznego- w ogłoszeniu już zaznaczają, że na wynajem jest pokój, a właściwie klitka. Tak, malutkie pomieszczenie, łóżko w szafie, biurko pod szafą, wszystko obudowane drewnem... i bez okna.
I kurczę. Gdyby nie ten brak okna to bym brała. Raj dla introwertyków bez klaustrofobii. A jaka niska cena. I nawet ładne drewno...

Szukanie mieszkania powoduje że moja estetyka wzięła sobie zwolnienie lekarskie. Rozumiem, że bieda, że dla studenta, ale niektóre pokoju są tak niesamowicie brzydkie, zapchane brzydkimi meblami, ciasne, przeważnie podniszczone i nieszczególnie czyste... Meh.

Znalazłam jedno mieszkanie-cud. W centrum. W kamienicy. Pokój biały (!), jasny, przestronny, umeblowany bardzo minimalistycznie, ale w stylu Ikea, a nie żadne meblościanki. Blisko na uczelnię.
Tylko że w okresie zimowym, gdy dojdą rachunki za ogrzewanie, musiałabym przestawić się na wygrzebywanie korzonków spod śniegu :D


Pozdrawiam

Hipis

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz