21 lutego 2016

Polecajka edycja druga





Nie wymyślałam sobie żadnych postanowień na Wielki Post. Najprościej oczywiście byłoby nie jeść mięsa czy słodyczy, ale dla mnie już od pewnego czasu naturalne jest, że słodycze ograniczam, jem mało i raczej dietetycznie, mięsa nie tykam od dobrych sześciu lat. Największym wyzwaniem byłoby dla mnie zjedzenie schabowego...

Nie kombinowałam też z postanowieniami odnoszącymi się do odnowy duchowej. Jestem zbyt zmęczona, by myśleć i chodzić po schodach równocześnie, więc jak mam jeszcze na dodatek analizować swoje życie religijne. Może to kiepska wymówka, ale sorry, takim jestem Hipisem. 

Postanowienie nasunęło mi się samo, właściwie przypadkiem, wynikło nie z konieczności "bo jest Wielki Post", tylko z konieczności "bo jestem człowiekiem rozczarowanym". 

Ściślej, rozczarowanym światem.

Nie dzisiejszym światem. Światem ludzi w ogóle, od zejścia z drzew, poprzez wojny religijne, wojnę stuletnią, I Wojnę Światową i Holocaust, aż do dzisiaj.

Poczułam ostatnio silne obrzydzenie i niechęć względem ludzi. Względem ich głupoty. Względem mojej głupoty i pustoty. Pustki ludzkich dusz, które nie potrafią niczym się wypełnić. Względem braku wiedzy i marnowania czasu między urodzeniem a cmentarzykiem przykościelnym. Względem całej naszej znieczulicy i okropieństwa charakteru.

Obrzydzenie owo miotało mną jakieś dwa pełne nienawiści dni, wypełnione wkurzaniem się, kłóceniem i małą ilością snu. 

Wykrystalizowało się z niego postanowienie- może bardzo małe wobec wagi problemu- że  koniec z moim marnowaniem czasu w sieci.
Czyli w skrócie- żadnego oglądania śmiesznych kotów w internecie.
Nie chcę odłączyć się zupełnie od sieci, zamierzam za to poświęcać swoją uwagę tylko treściom jej wartym, ważnym, inteligentnym. Czytać blogi, które naprawdę mnie interesują, a nie są tylko miłym zapychaczem czasu. Przeglądać strony o polityce i nauce, kulturze i sztuce, wreszcie być na bieżąco z polityką i przypomnieć sobie swoje dawne pasje naukowe. 
Z rzeczy beztroskich i mało wymagających zostawiłam sobie komiksy, bo naprawdę je lubię, poza tym nie są głupie.

Chyba nie jestem pierwszą osobą, która wpadła na taką ideę, co nie? Internet jest spoko, dużo wnosi do życia, ale naprawdę trzeba go selekcjonować. Bardzo starannie. Na początku posiadania fb, trzy lata temu, przyjmowałam do znajomych każdego, kto chciał, i dzisiaj zalewają mnie takie debilizmy jak zdjęcia jakichś dziecioków które udają dorosłe, szczeniaczków i chomiczków owych dziecioków, zdjęcia ze ślubów ludzi, których nie znam, mnóstwo spamu, zaproszenia do gier i stronki typu "Moje najsłodsze zdjęcie z chłopakiem" których autorki wyraźnie nie skończyły jeszcze gimnazjum. Bardzo szybko zmądrzałam i teraz nie przyjmuję zaproszeń od nikogo, chyba że znam osobę w realu i jestem w tak dobrych stosunkach, że zaprosiłabym ją na kawę. Brak kawy- nie jesteś w znajomych. Teraz takie same restrykcje wprowadzam względem wszystkich zasobów sieci. 


Co do blogów, nadal stosuję zasadę, że jeżeli ktoś pisze komentarze do moich postów, może spodziewać się komentarza albo i obserwacji u siebie. Więc bez obaw, wśród starych, dobrych czytelników nie zamierzam robić czystek :D

Chciałabym za to polecić Wam kilka blogów, które ostatnio regularnie czytam, i uważam za naprawdę wartościowe i interesujące. Był już kiedyś taki wpis (tutaj), polecam więc najpierw do niego zajrzeć.

kolejność przypadkowa, jak mi pod kursor wpadły





należący do: Sherly

Takiego tworu właśnie brakowało mi w blogsferze- z jednej strony lifestyle, z drugiej strony ironia i poczucie humoru, dzięki którym blog nie jest napuszony ani nudny. Dodatkowa zaleta- na nowy post nie trzeba czekać dwa miesiące, wpisy nie są długie jak konkordat, a sama Sherly ma nadzwyczaj zdrowe podejście do świata (przynajmniej w moim tych słów znaczeniu...).


należący do: Jana Favre

Tutaj chyba nie muszę za dużo pisać, blog jest dość znany, jak mi się wydaje. Zauroczył mnie poczuciem humoru, jak i blog poprzedni, plus przezabawnymi historyjkami o ludziach. W ogóle na początku nie zachęcił mnie opis samego autora w zakładce "O mnie", bo wydał mi się banalny, ale gdy zaczęłam czytać wpisy zrozumiałam, że już nigdy nie natknę się na człowieka, który potrafiłby wymyślać tak odlotowe porównania. Tematyka ogólnie światopoglądowa.



należący do: Moniki Kotlarek

Jak wskazuje nazwa, blog psychologa o psychologii, aczkolwiek na szczęście nie dla studentów psychologii, tylko dla normalnych ludzi. Duża zaleta- bardzo przystępna treść, niedługie wpisy, wszystko logiczne i praktyczne. Wpadłam na niego szukając czegoś o depresji, temat ten na blogu pojawia się bardzo często (chociaż oczywiście jest też wiele wpisów o sprawach weselszych...) i niektóre wpisy naprawdę otworzyły mi oczy na wiele kwestii związanych z tą chorobą, zmieniły mój sposób myślenia, co się u mnie rzadko zdarza.



należący do: jak w tytule

Wiecie co? Nie wiem, dlaczego czytam ten blog. Jest niby taki zwyczajny, światopoglądowy, ale z pazurem. Bez chodzenia utartymi szlakami i bez kompromisów. Lubię ludzi, którzy naprawdę mają własne zdanie, a nie powtarzają własne zdanie innych.


należący do: Konrada i Typowej K

W tym przypadku spodobał mi się pomysł, by jeden blog prowadziła dwójka ludzi. Dla mnie super, takie łączenie męskiego i damskiego spojrzenia na świat, stylu pisania, wyboru tematów... Blog szeroki tematycznie, od światopoglądu do włosów. Sympatyczny. 




należący do: Konrada Kruczkowskiego

Ten blog nie jest podobny do żadnego, którego wcześniej czytałam. Nie wiem, jak to określić, ale jest po prostu mądry. Nie ujmując innym blogerom, jest mądry w taki inny sposób, sposób kojarzony z czymś staroświeckim, ale wiecznie uniwersalnym. Jak pisze sam autor "staram się tworzyć treści o długim terminie ważności". Wpisy są długie, więc to raczej blog dla ludzi którzy mają sporo czasu i chcą go poświęcić na coś wartościowego. Polecam szczególnie serię wywiadów Halo Człowiek. 



należący do: Judyty Kokoszkiewicz

Dopiero zaczynam czytać, więc nie jestem jeszcze pewna swojej opinii i tematyki bloga, ale trafiłam już na dwa świetne teksty o Woodstocku i stwierdziłam, że warto poświęcić mu trochę czasu. Interesujące jest to, że czasami wpisy publikuje też mama autorki. Aha, i super zdjęcia. Nudzi mnie ta dzisiejsza fotografia typu "ładna dziewczyna na łące", ale tutaj zdjęcia dostajemy naprawdę ciekawe i nieszablonowe. 



A na zakończenie odsyłam Was do bloga kumpla-basisty, o którym już kiedyś wspominałam, i wspomnę znowu, bowiem ta gitarowa zaraza postarała się i nie tylko stworzyła wpis, a nawet nagrała dla czytelników cover pewnego utworu. Nie słuchałam go jeszcze, więc nie jestem pewna, co zastaniecie, ale polecam!
Ale nie mówcie mu, że zdradziłam niespodziankę, bo się na mnie obrazi, a bez jego planu lekcji na pewno nie poradzę sobie w szkole D:



Muszę Was opuścić, bowiem Zygmunt III Waza ciągle domaga się mojej uwagi, podobnie jak zadania z niemieckiego, które jakoś przez te kilka godzin same się nie zrobiły (może mają złe warunki do życia? czy ktoś wie, jak zmusić zadania z niemca, by się same robiły?)

pozdrawiam
Hipis


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz