Myślicie, że jesteście gotowi na życie
w dzisiejszym szalonym świecie? Że skoro potraficie udzielić pierwszej pomocy i
zadzwonić po karetkę, to pomożecie każdemu człowiekowi w Waszym otoczeniu?
Wydaje Wam się, że znajomość logarytmów i ćwiczenie karate uratuje Was w każdej
ekstremalnej sytuacji życiowej, a urok osobisty i białe zęby zapewnią Wam
powodzenie w każdej podjętej przez Was
akcji?
Zapewniam Was, że strasznie się
mylicie!
Bo co zrobicie, kiedy:
- Wasze trampki okażą się niebezpiecznymi,
atencyjnymi mendami?
- Wasza polonistka zmieni się w
wampira?
- nad Waszym kumplem zaczną przejmować
władzę tajemnicze i niezidentyfikowane istoty?
- Wasza poczciwa i dobrze ułożona droga
krzyżowa wykorzysta moment nieuwagi i da nogę w ciemne uliczki Szwederowa?
Jakieś pomysły? No właśnie! Cykl
Absurdalnik ma na celu przygotować Was do wyszukiwania w swoim życiu sytuacji
absurdalnych i radzenia sobie w nich najlepiej, jak się da!
Możecie to uznać za coś w rodzaju
absurdalnego kursu samoobrony.
Wszystkie
wydarzenia są bynajmniej nie zmyślone.
#1
Różne
rzeczy dzieją się w noworoczne poranki. Ludzie budzą się w najmniej
spodziewanych miejscach i sytuacjach. Za niejaki sukces można uznać obudzenie
się we własnym domu albo przynajmniej własnym mieście. Rzeczą bardziej niż
pewną jest niewyspanie, kac i poczucie, że wczoraj było fajnie, i dlaczego, do
licha, dzisiaj nie jest fajnie.
Z tych
powodów uważam, że powiedzenie „Jaki Nowy Rok taki cały rok” jest co najmniej
nieprzemyślane.
Muszę z
bólem przyznać, że w kwestii mojej skromnej osoby, ta stara sentencja okazała
się skuteczna do bólu, przesady i płatków owsianych.
To
przez ową sentencję powstał cykl Absurdalnik, który dziś Państwu prezentuję,
mając nadzieję, że wszyscy czytelnicy docenią moje, ekhem, poczucie humoru...
Przeważnie piszę teksty nieśmieszne i bardzo na serio. Boję się, że ktoś mógłby
pomyśleć, że jestem w realu człowiekiem poważnie podchodzącym do życia. Mylny
błąd!
Jeżeli macie jakieś swoje schizowe przygody, nie bójcie się nimi podzielić :D Na chwile obecną mogę też zapewnić, że cykl będę kontynuować.
Ludziom absurdalne sytuacja kojarzą się z czymś negatywnym (np. "Polska służba zdrowia to absurd!!") Ja chcę odczarować absurd. On pozwala nam- przynajmniej tym, którzy nie połknęli kija od miotły- nabijać się z życia i z samych siebie. Oswajać życie. Nie zmienić się w mętne ameby.
I tak dalej.
Z wolna
się budziłam. Był pierwszy dzień nowego roku 2016. Wczoraj w nocy nie
postanawiałam sobie, że będę lepszym człowiekiem, albo że zdam maturę i uratuję
Ziemię. Spróbowałam postanowić, że wybaczę tym wszystkim ludziom, do których
coś mam, i zacznę nowy rok z czystą kartą skarg i zażaleń. Czułam się podbudowana.
Żegnaj, przeklęty roku 2015, witaj, nowa nadziejo, złocista jutrzenko! Teoretycznie powinnam więc obudzić się radosna jak naćpany skowronek. Hmmy.
Wydaje
mi się, że pierwszy zmysł, który odzyskałam po długim śnie, to dotyk i smak,
bowiem poczułam bardzo wyraźnie smak gumy oraz chłodny dotyk na twarzy. Potem
obudził się mój nieogarnięty zapach i poczułam mokrą ziemię. Potem zrozumiałam,
że coś mi tu nie pasuje, i otworzyłam oczy.
Obudziłam
się w pierwszy poranek nowego roku ze swoim własnym trampkiem na twarzy. W
pierwszej chwili pomyślałam, że moje poczciwe, zielone buty rozmnożyły się i
przyniosły mi swojego potomka, by się pochwalić, jakie ma ładne sznurowadła po
mamusi, ale po chwili ogarnęłam, że trampki nadal są dwa, tylko jeden zmienił
mieszkanie, z podłogi pod łóżkiem na moją twarz. Zapewne poczuł się samotny i chciał dać mi do zrozumienia, że w zimie poświęcam mu za mało uwagi...
Wstałam,
odłożyłam but do jego mieszkania i pomyślałam sobie:
„No to
git, jeżeli cały rok będzie tak absurdalny, jak ten poranek, to oznacza, że...
...chociaż
nie będę się nudzić...”
/tu powinna być jakaś bardzo dramatyczna muzyczka/
pozdrawiam
Hipis