22 czerwca 2016

Czego nauczyły mnie książki dla nastolatek?




Na pewno niczego mądrego. Ale przyznajcie się, drogie Czytelniczki, na pewno miałyście kiedyś fazę na takie typowe powiastki dla nastolatek. Obojętnie czy wampiryczne, czarodziejskie czy zupełnie zwyczajne, ich cechą wspólną zawsze było traktowanie o nastolatkach, ich typowych problemach, i wręcz nurzanie się w temacie miłości. To nie było nawet nurzanie, tylko topienie się, jeżeli mam być szczera.

Dzisiaj widząc typowe książki dla nastolatek mam ochotę wzywać egzorcystę. Pomijając fakt, że w większości były kiepsko napisane, to na dodatek wciskały dziewczynkom rzeczy, które w życiu realnym się po prostu nie trafiają, i uczyły kompletnie złych nawyków!

Po kilku... kilkunastu... latach mogę z powagą Dorosłego Hipisa wyznaczyć bzdury, które w życiu realnym się wcale nie sprawdziły. Autorki książek dla nastolatek mogą sobie czytać to do poduszki, polecam.

1. Faceci to wrażliwi romantycy.

Moje ulubione. W książkach naczytałam się mnóstwo o wrażliwych i romantycznych facetach, czytających poezję i spacerujących pod księżycem recytując sonety Petrarki. Podświadomie miałam nadzieję, że spotkam kogoś takiego w liceum. He. He. 

Taka sytuacja: idąc z dwoma kumplami nocą ciemną przez równie ciemny park zwróciłam uwagę na gwiazdy, bo akurat bardzo mocno świeciły. Moi drodzy panowie od razu zainteresowali się tematem na swój sposób i zaczęli dyskutować o tym, co by się stało gdyby rozbłysk słoneczny zniszczył sieć energetyczną na Ziemi i ile lat trwałaby odbudowa, tudzież próbowali przewidzieć reakcję społeczeństwa i wymyślić sposób na zapobiegnięcie anarchii.

Druga sytuacja: dopiero co padało, jest piękna i rześka wiosenna noc, idziemy z Basistą po zarośniętych zielskiem schodach, wracając ze spotkania wspólnoty. W pewnym momencie on stwierdza: „Ale ładnie pachnie deszczem...”. Uśmiecham się, bo też lubię ten zapach, a on kończy myśl „...i płynem do mycia naczyń...”.

(Co było faktem, bo przed wyjściem zmywałam kubki.)



2. Faceci to też bohaterowie ratujący biedne panie przed światem.

Tak, i przeważnie te dwie cechy szły w parze- bycie romantykiem i bycie twardym macho. I to przez cały czas, bez tygodniowego urlopu albo możliwości bycia akurat w  złym humorze. To powinno być zgłoszone do jakiegoś rzecznika praw faceta...

Więc tak- znam facetów którzy naprawdę potrafią zachować się bohatersko. Jeden z moich ziomków kiedyś wyciągnął okulary Bukowiny z pogo prawie bez szwanku- to naprawdę jest trudniejsze niż pokonanie jakiegoś tam smoka z wieży! Z drugiej strony ten sam ziomek potrafi się zachowywać jak kompletna ciapa, tudzież siedzieć w swoim smutnym dołku i uparcie twierdzić, że nie wyjdzie.
Najnowsze badania amerykańskich naukowców dowodzą,  że faceci też są ludźmi i raz są twardzi, a raz kompletnie sobie nie radzą. Niestety autorki książek dla nastolatek jeszcze do tych badań nie dotarły.

Ba, nie zawsze też książę akurat jest w humorze, by zajmować się sprawami jakiejś księżniczki. 
Sprzed kilku miesięcy- po próbnej maturze z matmy usiadłam na korytarzu, czekając na Basistę, który zawsze uparcie pisał do końca. Myślałam o tym, że na pewno nie zdałam, matury też nie zdam, cholerna delta, nienawidzę logarytmów, za jakie grzechy, czemu tylko ja tak cierpię z ta głupia matmą, Basista, cholera, gdzie jesteś mój ziomku, jak muszę się komuś wyżalić...
Właśnie w tym momencie wpadł mi do głowy pomysł na ten post (oj coś długo go pisałam...). Bo chwila, czemu wymagam od ziomka, który też jest noga z matmy, żeby akurat moim problemem się zajął? Bo jest facetem, ma taki cholerny obowiązek. A skąd to wiesz? Z książek. Na pewno nie z życia, bo w życiu jest tak, że...
Basista wyszedł z sali jako ostatni i na mój widok jęknął zirytowany: „Siedzisz tu i oczywiście nie wpadło ci do głowy iść odebrać kurtki z szatni??”

I kurde, to było logiczne, bo szukaliśmy potem szatniarki po całej szkole.

Tamtą maturę zdałam, jak co :D

3. Przyjaciel z dzieciństwa- na pewno to twoja miłość życia!

Czasami tak, jestem skora w to uwierzyć. Znam kilka parek, które zaczynały od przyjaźni. Ale litości, czemu niby ZAWSZE?

4. Ponieważ przyjaźń damsko-męska nie istnieje.

Jeszcze nie spotkałam książki, w której by tak nie było. Zawsze gdy był jej przyjacielem, plus oczywiście był bohaterski, romantyczny i non stop na jej usługach, to momentalnie stawali się parą. Moim zdaniem jest to mega, mega szkodliwe, bo potem biedne istoty z gimnazjum (tudzież starsze) wmawiają sobie, że „skoro go lubię to na pewno go kocham!!” i męczą się w kiepskim związku, albo zadręczają się pół życia mickiewiczowskim „czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie?” A po co to komu, no po co. Lepiej mieć dobrego ziomka. 

5. Te złe i te dobre.

Typowy układ sił- nasza bohaterka, jej psiapsiółka, jej chłopak, to są ci dobrzy. Zawsze naprzeciwko jest grupa osób z klasy, kierowana przeważnie przez jakąś laskę, która dręczy naszą bohaterkę, i oni są tymi złymi, wrednymi, niesympatycznymi w każdym calu. Jeżeli nasza bohaterka i ta zła w czymś rywalizują, to ta zła jest zawsze mniej uzdolniona, ale gra nieczysto.

Piękny świat, naprawdę. Szczególnie że nasza dobra bohaterka nigdy nie wpadnie na myśl „A może to ja jestem jędzowata i dlatego tyle osób w klasie mnie nie lubi?”. Nie no, co ty. Nawet jeżeli nasza bohaterka bywa czasami głupia, pusta albo nierozsądna, to zawsze jest takie urocze, no bo ona nie wiedziała, ona ma dobre serce... Ta zła nigdy nie jest urocza i ma non stop przegrywać i być poniżana przez dobrą. Która nadal jest dobra, mimo iż zachowuje się mendowato. Mega logika.

6. Dramatyczna akcja kończy się dramatyczną sytuacją.

Podobno w życiu też tak się zdarza, może tylko ja mam pecha.

Wygląda to tak- nasza bohaterka ma depresję bo coś tam. Sytuacja ta nie może skończyć się tym, że nasza bohaterka będzie brać leki, pouczy się o swojej chorobie i jakoś powolutku się ogarnie. To się musi skończyć czymś wielkim, np. próbą samobójczą bohaterki, ratowaniem przed śmiercią jej przyjaciółki, zaangażowaniem się jej w zbieranie pieniędzy na chorego kota itp. Jeżeli bohaterka na przykład pokłóci się z chłopakiem to nie ma tak, że przemyślą sprawę przez kilka zwyczajnych dni, tylko po kilku dniach okaże się, że chłopak miał wypadek i umiera, a ona pędzi do niego i nagle przebacza mu wszystko itp. itp.
Czuję się strasznie poszkodowana, że w moim życiu wielkie przełomy są tak naprawdę ciche a wielkie nawrócenia przechodzą tylko w mojej głowie. Przeważnie bardzo stopniowo i powolnie. 
A gdyby za każdym razem, jak się z kimś pokłócę, ten ktoś nagle lądował na łożu śmierci, to biedny Basista miałby przechlapane :D

7. Bohaterów wyrównujemy... w dół.

To powód, dla którego przestałam czytać takie książki. Poza twórczością Małgorzaty Musierowicz i Ewy Nowak (świetne autorki, tak by the way) nie miałam się jak z bohaterkami utożsamiać. Bo były one idealnie wyrównane do poziomu typowej nastolatki. Tylko że zaniżając ów poziom w dół.

Wszystkie miały kłopoty z nauką (no żeby facet mógł im w  tym pomagać, to jasne). Wszystkie robiły sobie w życiu dziwne problemy, które mi by do głowy nie wpadły nawet. Wszystkie lubiły się stroić, nie lubiły nauczycielek i  lektur, słuchały muzyki pop, czytały romanse itp.

Nie mogłam się z nimi utożsamiać i ubolewałam nad faktem, że jest milion porad co robić, kiedy jesteś słaby w szkole. Ale nikt nie chciał mi doradzić, co robić, gdy jesteś za zdolny i w szkole się nudzisz. Gdy ludzie śmieją się z ciebie, bo jesteś kujonem, a ty się tak naprawdę nic nie uczysz. Żadna z tych bohaterek nie zostałaby moja przyjaciółką, bo nie miałyśmy wspólnych tematów, ja za to uczyłam się jednego- jesteś dziwna, masz wyrównać się do poziomu innych, bo zawsze będziesz odrzucanym kujonem- nawet w książkach.

Co najlepsze, ja wcale nie jestem dziwna czy niestandardowa. W liceum spotkałam multum ludzi naprawdę pozytywnie rąbniętych, o naprawdę fascynujących pasjach, ambicjach, ludzi o mózgach tak dziwnych że miałam ochotę zrobić im trepanację czaszki. Ja w porównaniu z nimi jestem szaraczkiem bez pasji :P


Tak więc jeszcze przed skończeniem gimnazjum porzuciłam na zawsze literaturę dla dziewczyn i nigdy nie przekonałam się też do literatury dla kobiet, filmów dla kobiet, wierszy pisanych przez kobiety itd.

Dzisiaj się nabijam z tych książek, i jeżeli macie z nimi podobne zabawne doświadczenia to piszcie w komentarzach, chcę wiedzieć że nie jestem sama „dziwakiem” :D (Chyba że lubicie takie książki, wtedy pisać, dlaczego, może to zrozumiem w końcu...).

Ale wiecie co? To, co wpoją nam książki, zostaje z nami na długo. Więc czasami warto się zastanowić, czy chcemy, żeby zostały z nami na długo opisy przyrody z książek podróżniczych, czy kompletnie głupie tezy o psychologii człowieka, które serwują nam co niektóre książki dla dziewczyn.  




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz